Puls rynku
2012-08-13 09:30 | Leniwy poniedziałek |
Raporty codzienne |
Zmieniło się niewiele
W poniedziałek o ósmej rano kurs EUR/USD wynosi 1,2280. Jest to kurs zbliżony do tego, który notowano w piątek wieczorem. Wykres pokazuje, że od czwartkowego poranka znajdujemy się w wąskim obszarze pomiędzy 1,2260 a 1,23 (nie licząc okazjonalnych odchyleń w jedną lub drugą stronę). Wpływ czwartkowych i piątkowych danych z Chin (dotyczących sprzedaży detalicznej, produkcji przemysłowej i wymiany handlowej) sprowadził wykres eurodolara poniżej poziomu 1,23, który obecnie stanowi wyraźny poziom oporu. Dzień dzisiejszy nie przyniesie żadnych odczytów makroekonomicznych, stąd też sesja może toczyć się dość ospale. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że jutrzejszy kalendarz znacznie bardziej obfituje w dane. Poznamy wówczas bowiem PKB Niemiec i strefy euro, indeks niemieckiego instytutu ZEW, produkcję przemysłową w strefie euro oraz wyniki sprzedaży detalicznej w USA. Może więc okazać się, że ewentualny spokojny poniedziałek to jedynie cisza przed zawirowaniami następnego dnia.
Wciąż niepewna jest sytuacja najbardziej zadłużonych krajów, w tym przede wszystkim Grecji. Co prawda można spodziewać się, że Trojka (czyli przedstawiciele KE, MFW i EBC) nie dopuszczą (na razie) do bankructwa Grecji i zgodzą się na udzielenie jej kolejnej transzy pomocy, trzeba jednak pamiętać o tym, że w UE narastają spory dotyczące tego, czy i jak pomagać zagrożonym państwom. Oto np. premier Finlandii sprzeciwił się, o czym media doniosły w weekend, zakupom obligacji Hiszpanii i Włoch przez ECB, a także licencji bankowej dla ESM.
Pierwszym (raczej krótkoterminowym) wsparciem na eurodolarze jest linia 1,2260, a później poziom 1,22, charakterystyczny także z psychologicznego punktu widzenia. Z drugiej strony mamy wspomniany opór na 1,23 i kolejne na 1,2330 oraz w okolicy 1,2370. Na razie nie ma jednak wielu impulsów do nagłych zmian, a to – przy niewesołych nastrojach, jakie od dawna dominują w strefie euro – częściej oznacza powolne ciążenie wykresu w dół, niż wznoszenie się do góry. Ważniejszym dniem będzie jednak wtorek, zwłaszcza jeśli dane będą odbiegać od prognoz.
Złoty osłabiony, ale tylko trochę?
W ostatnim tygodniu wykres pary EUR/PLN przeszedł drogę od poziomu 4,03 aż do 4,1035 (w środę), by ostatecznie osiąść pomiędzy 4,07 a 4,09. Piątkowa sesja kończyła się w okolicach 4,0750, obecnie notujemy 4,0790. Okolice 4,0720 i 4,09 można uznać za (odpowiednio) poziomy wsparcia i oporu. Początek dnia jest dość niejednoznaczny, co wynika zapewne z pustego kalendarium i podobnie nieokreślonej sytuacji na eurodolarze. Na USD/PLN obserwujemy kurs 3,3220, nieco wyższy niż w piątek wieczorem, kiedy było to 3,3120. Można więc powiedzieć, że osłabiony złoty ciągle broni się przed wzrostem kursu par złotowych, a na obu głównych parach wyrysował się krótkoterminowy trend wzrostowy. Perspektywy dla Polski nie są porywające: media obiegła choćby wypowiedź Andrzeja Raczko z zarządu NBP, który przestrzegał przez możliwym wycofywaniem środków z Polski przez zagraniczne banki-matki (de facto już się to do pewnego stopnia dzieje), co zaszkodzić może inwestycjom, wzrostowi PKB i kursowi złotego. Przyznał także, że dotrą do nas kłopoty strefy euro i gospodarki światowej, a także, że nastąpi spadek inwestycji publicznych.
Co nas dzisiaj czeka?
Czeka nas bardzo niewiele. O 14:00 pojawi się odczyt dotyczący bilansu płatniczego Polski, a nieco wcześniej, o godzinie 11:00, odbędzie się aukcja rocznych włoskich bonów skarbowych, której powodzenie (lub niepowodzenie) może teoretycznie mieć pewien wpływ na kurs eurodolara, choć nie należy się spodziewać, by był on duży.
Adam Witczak
FMC Management