Puls rynku
2016-03-24 17:20 | Dolar i jastrząb Bullard |
Raporty codzienne |
Jaki mamy kurs?
Zakres wahań eurodolara to dziś mniej więcej 1,1145 – 1,1185. Można jeszcze mieć nadzieję (a może – łudzić się?), że to wciąż faza korekty w trendzie wzrostowym, mierzonym od 2 marca, ale linia tego trendu została już dość wyraźnie przełamana.
Z drugiej strony, rynek nie ma jeszcze odwagi zbić cen do 1,1060-80, gdzie można lokować wsparcie. Oczywiście James Bullard z Rezerwy Federalnej zabrzmiał dziś jastrzębio, mówiąc o tym, że kolejna podwyżka stóp być może nie jest odległa w czasie, o ile gospodarka będzie się rozwijać zgodnie z oczekiwaniami. Bullard to jednak znany jastrząb, jego wypowiedź nie jest więc zaskoczeniem.
Jeśli chodzi o dane makroekonomiczne, to napłynęły wieści o zamówieniach na dobra bez środków transportu tudzież dobra trwałego użytku. Po pierwsze, wyraźnie obniżono wyniki ze stycznia (w pierwszej kategorii z 1,7 proc. m/m do 1,2 proc., w drugiej – z 4,7 proc. do 4,2 proc.). Po drugie, rezultaty za luty były w sumie słabe: -1 proc. m/m bez środków transportu i -2,8 proc. na dobra trwałe. Lekkim pocieszeniem może być fakt, że PMI dla usług wrócił ponad poziom 50 pkt, do 51 pkt.
Na razie sytuacja dolara jest graniczna. Wzmacniał się on tak z powodu korekty w ogólnym trendzie EUR/USD, jak i dlatego, że nastąpił pewien odwrót od ryzyka. Giełdy szły dziś w dół (DAX, CAC40, na minusie jest Nasdaq i S&P500), ropa crude jest poniżej 40 dolarów (w istocie przy 39,22 USD).
Naturalnie relacja pomiędzy nastrojami rynkowymi a sytuacją eurodolara jest od pewnego czasu dość paradoksalna. Z jednej strony, jeśli spada szansa na podwyżki stóp w USA, to skłania to do szukania szczęścia w tzw. aktywach ryzykownych, czego skutkiem jest podbijanie eurodolara i np. takich walut jak złoty. Z drugiej strony, to właśnie niski eurodolar (mocny dolar) powinien świadczyć o dobrych nastrojach, bo Fed właśnie wtedy podniesie oprocentowanie, gdy będzie pewien w miarę pozytywnego klimatu. Analogicznie spadek eurodolara z jednej strony przybliża wizję podwyżek, ale z drugiej strony, jest przejawem odwrotu od ryzyka, czyli powinien tę wizję ograniczać. Można zatem powiedzieć, że wszystkie czynniki się spotykają i tak naprawdę trudno tu o jednoznaczne przełożenia, trzeba więc posiłkować się np. analizą techniczną. Ta na razie podpowiada, że trend zwyżkowy na EUR/USD został mocno naruszony i toczy się walka o wsparcie. Jeśli pęknie – to otworzy się droga do 1,1060-80.
Na złotym
USD/PLN na fali mocniejszego dolara oczywiście idzie w górę, czyli złoty traci na wartości. Dziś na wykresie notowano nawet 3,8390, choć tylko chwilowo. W każdym razie od 18 marca dołki są coraz wyżej, świece są niemal za każdym razem białe. Jeśli na głównej parze pęknie wsparcie, to na USD/PLN ruszymy szybko do 3,8580.
Na EUR/PLN mamy 4,2670. Ba, wykres wysuwał się już do 4,2835 – co jest o tyle charakterystyczne, że przecież euro nie drożało na głównej parze. A zatem faktycznie rajd umocnienia złotego dobiega już chyba końca. Szansa na przebicie 4,25 i ruch do 4,23 istnieje, ale słabnie – chyba że rynek za korektę uzna już to, co widzieliśmy dziś. Wydaje się jednak, że po tak długiej, jednolitej fazie pro-złotówkowej, potrzebna będzie większa poprawka czy nawet zupełny odwrót. Do linii trendu, jakkolwiek by ją wyznaczyć, nie jest tak daleko.