Puls rynku
2016-02-22 19:32 | Główna para jednak w dół, silny dolar |
Raporty codzienne |
Powrót do dawnych rejonów
Na samym początku lutego wykres kursu eurodolar wybił się, jak pamiętamy, z dwumiesięcznej konsolidacji, ostrym ruchem przechodząc przez okolicę 1,1060-80. Później notowano szczyty przy 1,1375, ale gdy rynek uznał, że być może nastąpi poprawa na rynku ropy, Chiny jeszcze nie runą, a Mario Draghi zasili w marcu rynki tanim pieniądzem – wykres zaczął przeć z powrotem na południe.
Dawne ograniczenie konsolidacyjne (górne) było jednak przez dobrych kilka dni wsparciem, dziś jednak pękło. Notowano już zejścia do 1,10 – i dotyczy to korpusu świecy, jak to przynajmniej na razie widać, a nie tylko knota. To może sugerować, że nawet jeśli jutro, pojutrze czy ogólnie w tygodniu ceny korekcyjnie cofną się do 1,1120-30 – to wyżej już nie. Ba, nawet 1,1070 może się okazać oporem.
Z drugiej strony, do samego przebicia 1,10 potrzebny byłby pewnie jakiś impuls. Na przykład: słabe dane z Europy (jutro poznamy niemieckie PKB i indeks Ifo), ale bez osłabiania globalnego sentymentu, czyli np. bez załamania w cenach ropy czy w Szanghaju na giełdzie. Dziś zresztą już taki scenariusz był widoczny: ropa crude jest po 33,60-70 dolara, to wzrost dzienny o ponad 5,35 proc., giełdy generalnie poszły w górę, ale np. dane PMI z Europy nie były przesadnie przebojowe. Niemiecki PMI wzrósł dla usług, ale dla przemysłu sporo spadł – z 52,3 pkt do 50,2 pkt, czyli dominacja optymistów jest już tylko minimalna. Spadł też (z 52,3 pkt do 51 pkt) przemysłowy PMI dla Eurolandu. W obu przypadkach mowa o ruchach gorszych od prognoz. Co prawda możemy dodać, że w USA też odnotowano ruch zniżkowy, ale zapewne za umocnieniem dolara nie stoi teraz sama wiara w wyższość tamtejszej gospodarki.
Mocne ruchy widać było na GBP/USD – maksima sięgały 1,43 (wczoraj były jeszcze wyższe), ale w minimach notowano spadki do 1,4060. Ba, na GBP/PLN obserwować mogliśmy spadek z 5,6435 do niewiele ponad 5,56. Teraz jest ok. 5,5975. Takie ruchy to skutek tego, że premier Cameron napotkał pewnego rodzaju frondę w swojej partii – mianowicie torysowski polityk Boris Johnson, burmistrz Londynu, wszczął kampanię na rzecz referendum w sprawie Brexitu (i oczywiście zachęca do tego, by z Unii wyjść). Porozumienie na linii Wielka Brytania – Bruksela zostało w ten sposób niejako osłabione czy postawione pod znakiem zapytania. Wielkiej Brytanii pogroziła też agencja Moody's, sugerując, że Brexit mógłby poskutkować obniżeniem perspektywy kredytowej Wysp do negatywnej.
Nasz rynek
Na EUR/PLN mamy udany rozwój sytuacji przy słabnącym euro. Notowane są poziomy 4,3565 – co jest o tyle istotne, że przebito ubiegłotygodniowe, piątkowe minima, tj. wsparcie przy 4,3650-70. Jeśli EUR/USD zszedłby jakimś mocniejszym ruchem poniżej 1,10 (a w perspektywie przyszłych dni, tym bardziej zaś tygodni, jest to nader prawdopodobne), to na EUR/PLN moglibyśmy przeć do okolic 4,33 czy nawet 4,30.
Gorzej wyglądają sprawy z perspektywy kupujących dolara. Tragedii nie ma, jeśli patrzeć na szczyty z ostatnich kilkunastu dni – ale dramat już trochę tak. Mocno przetestowano lokalny opór na 3,9615 – w istocie wychodząc momentami w górę dużo wyżej. Teraz jesteśmy poniżej 3,96. Wiadomo, to przełożenie z eurodolara. Oczywiście to, że nie będzie (raczej) wyższych stóp dolarowych w marcu w jakiś sposób pomaga złotemu, ale skoro dolar mimo tego zyskuje – to zyskuje, także i na naszej parze. Jeśli miałoby tak być dalej, to być może najbliższa mała korekta, zejście o 2-3 grosze w dół – będzie na pewien czas ostatnią okazją do w miarę tanich zakupów. Na razie jednak nie przesadzajmy z taką atmosferą – od 16 lutego mimo wszystko broni się lokalny, krótkoterminowy mini-trend boczny.