Puls rynku
2017-03-15 23:26 | Holandia, Ameryka i starcie walut |
Raporty codzienne |
Jaka sytuacja?
Kwadrans przed 13:00 pisaliśmy krótki komentarz rynkowy na naszej witrynie – i zasugerowaliśmy tam, że niski eurodolar (a kwotowano wtedy ok. 1,0625) może przemienić się wieczorem w wysokiego (tj. w osłabienie dolara i umocnienie euro) – i to nawet jeśli przekaz Fed będzie jastrzębi.
Otóż Fed podniósł stopę funduszy federalnych zgodnie z prognozą, tj. do zakresu 0,75 – 1,00 proc. Średnio członkowie komitetu FOMC zakładają jeszcze dwie podwyżki w tym roku. Mamy zatem scenariusz trzech ruchów, ten sam, który był wcześniej. W tym momencie nie jest on już tak jastrzębi jak parę miesięcy temu, staje się wręcz pewnym standardem. 9 osób w FOMC zakłada, że w tym roku dojdziemy do 1,375 proc., cztery obstawiają 1,625 proc. (tzn. te wartości to środkowe punkty zakresów możliwych do osiągnięcia). Są też nieco dziwne głosy: 1 za opcją 2,125 proc., dwa za wersją 0,875 proc., czyli za... obniżką. Swoją drogą, jest to zawsze dość zabawne i ciekawe: czy przewidywanie czegoś przez członka FOMC oznacza, że jego zdaniem tak będzie, czy też, że powinno tak być? W końcu to nie to samo, niektórzy nie liczą przecież na to, że ich postulaty zostaną zrealizowane.
Ale zostawmy dywagacje na boku. Warto odnotować, że tak jak w roku ubiegłym z konsensusu wyłamywały się czasem ostre jastrzębie (George, Mester), tak tym razem pojawił się odrębny głos gołębi: Neel Kashkari uważa, że stopa nie powinna teraz rosnąć.
Wracając do kursów: zgodnie z tym naszym komentarzem z 12:45, wykres eurodolara poszedł w górę. Po pierwsze, rynek sprzedał fakty i uznał, że stało się to, co się stać miało, a przyszłość jest raczej do przewidzenia (ale to się może zmienić w kolejnych miesiącach, bo czemu nie). Po drugie, Partia Wolności nie wygrała holenderskich wyborów, tak więc euro-sceptycyzm nie zatriumfował. Będzie mieć owa partia 19 mandatów na 150, zaś Partia Ludowa aż 31. To znaczy, takie są wyniki z exit-polls. A poza tym tak czy inaczej to dla partii Wildersa o 4 mandaty więcej niż poprzednio, 5 lat temu, a dla Partii Wolności – o 10 mandatów mniej.
Ale mimo wszystko cauchemar tzw. rynków finansowych został na razie zażegnany i główna para podskoczyła do 1,0730-40 – tam jest, gdy piszemy te słowa. To mocny atak na opisywaną przez nas wiele razy linię spadkową (od końcówki września, przez początek listopada i następnie początek lutego 2017). Niewykluczone jednak, że linia ta jeszcze się obroni. Dla dolara szansą byłaby trochę paradoksalna sytuacja. To znaczy taka, w której najpierw, w terminie np. paru tygodni, pojawiłyby się złagodzone głosy z Fed, albo gdyby Trump rozczarował programem podatkowym, albo gdyby napłynęły jakieś słabsze dane z USA; ale gdyby jeszcze później, "w głębi roku", znów zadziałały czynniki pro-jastrzębie. Innymi słowy: chodzi o to, by trzy podwyżki na rok 2017 przestały na parę tygodni czy miesięcy być oczywistością, pozostając scenariuszem rozważanym. Bo oczywistości na forexie nie działają, są dyskontowane. To, co działa, to niepewność, to porusza graczy. Jeżeli wszystko będzie szło zbyt gładko, to dolar będzie mieć problemy z poważniejszym wzmocnieniem, nawet jeżeli Fed utrzyma swój kurs. Tym gorzej dla dolara, jeśli Draghi z EBC zacznie głosić co bardziej jastrzębie hasła.
Polski złoty
Wicepremier Morawiecki zapewnił na konferencji prasowej, że nie dostrzega obecnie znaczącego ryzyka zbyt wysokiej inflacji, a gdyby nawet taki scenariusz zaczął się realizować, to NBP i RPP podejmą odpowiednie działania.
Pod wpływem wieści z USA złoty ostro zarobił do dolara – schodząc do 4,0160. To znaczy, że pokonano konsolidację, która obejmowała obszar 4,05 – 4,10 i utrzymywała się od dość dawna. Zmiana jest znacząca, 'zero piątka' może teraz stać się oporem. Na euro-złotym mamy z kolei 4,31, czyli tu nie wydarzyło się nic szczególnego, choć generalnie złoty jest relatywnie mocny (jeśli wziąć pod uwagę, że u progu tygodnia odpływał do 4,35).