FMC Management
 

Aktualności

RSS Facebook

Kategorie

Kalendarium

23 grudzień 2024

Puls rynku

2017-01-18 23:08

Pani prezes na luzie

Raporty codzienne

Yellen o tym i owym
Dobre tytuły to podstawa – ciekawe, czy dziś późnym wieczorem przyciągną czytelników. Ale nasz tytuł i podtytuł nie są zwykłą zagrywką reklamową, albowiem oddają pewne fakty. Oto Janet Yellen, szefowa Rezerwy Federalnej, a więc przywódczyni amerykańskiej bankowości centralnej, wystąpiła w Commonwealth Club w San Francisco.

Naturalnie było to poważne wystąpienie poważnej osoby – ale jak na standardy Yellen, Fed i ogólnie tej branży pani prezes była dość swobodna. O dziwo, jej przemowę czyta się nawet z pewną sympatią czy zainteresowaniem.

Yellen podsumowała dość szczegółowo dzieje ostatniego kryzysu, podstawowe koncepcje ekonomiczne (jak inflacja, deflacja czy bezrobocie) i mówiła o pełnym zatrudnieniu. Za taki poziom uznaje bezrobocie w zakresie ok. 4,75 proc. Stwierdziła, że po ostatniej depresji rynek wraca do formy, ale Fed wciąż nie może całkowicie zdjąć nogi z gazu, a tym gazem jest luźna polityka. Tym niemniej rok temu oraz w ubiegłym miesiącu Bank – jak wiemy – podwyższył stopę funduszy federalnych. Świadczy to, jak przyznaje Yellen, o zasadniczej wierze w to, że gospodarka USA idzie naprzód.

Oczywiście Yellen, jak to zwykle bywa, zaznaczyła, że nie wie, kiedy nastąpi kolejna podwyżka (wszystko zależy od danych makro z każdego kolejnego miesiąca). Potwierdziła jednak, że Fed myśli o kilku ruchach co roku, by pod koniec roku 2019 osiągnąć 'neutralną' stopę 3 proc. Wtedy nie będzie już ani dociskania gazu, ani (jeszcze) ciągnięcia za hamulec. Szefowa Fed przyznała też, że zbyt późny powrót na ścieżkę wysokich stóp może się okazać negatywny dla ekonomii, np. z powodu ryzyka inflacji, niestabilności finansowej czy konieczności zbyt szybkiego podnoszenia oprocentowania 'na ostatnią chwilę'.

No dobrze – ktoś powie – i co z tego wszystkiego wynika? Ano, na dziś wynika m.in. tyle, że mamy 1,0630, zaś maksima z poprzedniej nocy i godzin porannych to 1,0715. Mówimy oczywiście o poziomach eurodolara. A zatem dolar się wzmocnił. Nie sądzimy, by wykres klarownie powrócił do tendencji zniżkowej, bo przecież swoje zrobił np. Donald Trump, który wspomniał ostatnio o 'zbyt mocnym' dolarze (nawet jeśli było to w kontekście konkurowania z Chinami), a poza tym formuje się coś w rodzaju nowego trendu, idącego w górę. Tym niemniej widać (albo – można podejrzewać), że proces osłabiania dolara nie jest taki prosty – i że w największej ogólności pozostanie on w tym roku 'mocny', jeśli nazwiemy tak kursy w rejonie 1,04 – 1,10 (trochę arbitralny dobór), w opozycji np. do 1,16, tj. poziomu przetestowanego w maju 2016. Ale uwaga: niektórzy zwracają przytomnie uwagę na fakt, że w końcu w ślad za Fed może podążyć EBC, komplikując sytuację przez wycofywanie się z ultra-luźnej polityki. Nie jest to jednak temat najbliższych miesięcy, być może w ogóle nie jest to temat tego roku.


Na złotym
USD/PLN ma pewne szanse parcia ku linii 4,00 zł – ale na razie mamy powrót do 4,1050. Straciliśmy, bo kurs był 3 grosze niżej w dobrych momentach. Nic dziwnego, eurodolar zrobił swoje, to on w największym stopniu kręci tą parą.

Co się tyczy danych makro, to o 14:00 przekonaliśmy się, że w grudniu średnie wynagrodzenie w Polsce wzrosło tylko o 2,7 proc. r/r. Mizernie, bo liczono na 3,95 proc. Zatrudnienie wzrosło o 3,1 proc., zgodnie z prognozą. Cóż, te dane też nie były pomocne – ale to nie takie proste. EUR/PLN wzbijał się co prawda do 4,3790, lecz było to przed publikacją, a później złoty zyskał – i mamy 4,3640. Mocne wsparcie to 4,35. Co do funta, to tu wahaliśmy się pomiędzy 5,0215 a 5,0560.

Tomasz Witczak
Yellen, dolar i co dalej? -->
Serwis zintegrowany z aplikacjami LucidOffice