Puls rynku
2016-11-04 05:19 | Popołudnie określą payrollsy i głosy z Fed |
Raporty codzienne |
Sprawy eurodolarowe
Wygląda na to, że czekają nas dziś wypowiedzi publiczne aż czterech członków szefostwa Rezerwy Federalnej. Będą to D. Lockhart (o 13:45), L. Brainard (o 14:00; jest ona mocnym gołębiem), R. Kaplan (o 17:00) oraz S. Fischer (o 21:00).
Wszyscy oni z jednej strony będą się wypowiadać już po listopadowej decyzji FOMC (to oczywiste, bo tę podjęto już w środę wieczorem, nie zmieniając stóp), a z drugiej – po październikowych payrollsach, te bowiem poznamy dziś o 13:30. Payrollsy to dane o zmianie zatrudnienia poza rolnictwem, o stopie bezrobocia oraz o płacy godzinowej i długości tygodnia pracy. W zasadzie jest tak, że im lepsze, tym lepiej dla dolara, bo można się wówczas spodziewać zacieśnienia polityki przez Fed. Rynek zresztą dość silnie wycenia taki scenariusz, mianowicie to, że miałby on zostać rozegrany w grudniu.
I może właśnie ta wysoka wycena powoduje – wraz z obawami o wyniki wyborów prezydenckich – że od dobrych paru dni eurodolar jest wysoko. Jeszcze 25 października notowano dołek na 1,0850 (mniej więcej), a przecież wczoraj mieliśmy 1,1125. Owszem, widać było też próby zejścia mocno na południe, przetestowano wsparcie przy 1,1060 – ale dziś rano znów balansujemy przy "jedenastce". Takie mamy czasy, że atmosfera politycznej i gospodarczej niepewności na rynkach nie musi oznaczać ucieczki do dolara jako bezpiecznej przystani, a wręcz przeciwnie. To dolar potrzebuje spokoju, by FOMC wykonał ruch.
O 9:50 poznamy indeks PMI dla francuskich usług, 5 minut później dla Niemiec, o 10:00 dla Eurolandu. Prognoza dla Eurolandu to wzrost z 52,2 pkt do 53,5 pkt. O 13:30 mamy – prócz payrollsów – także drugi odczyt z USA, tj. bilans handlu zagranicznego.
Nasze podwórko
Na krajowym rynku nie ma dziś danych makro. Można jednak wspomnieć, że Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju obniżył swe prognozy wzrostu gospodarczego dla naszego kraju i regionu. Dla Europy Środkowej założenia na ten rok spadły o 0,4 pkt proc., do 2,7 proc. Dla Polski prognozuje się raptem 3 proc., a nie 3,6 proc., jak to zakładano w maju.
Co z walutami? Na EUR/PLN mamy, gdy piszemy te słowa, ok. 4,3160 – w pół drogi pomiędzy skrajnościami z kilku ostatnich dni. Możliwe są ruchy w obie strony, ale raczej w obrębie tychże skrajności, czyli w uproszczeniu chodzi tu o zakres 4,30 – 4,34. Długoterminowo z jednej strony mamy coraz wyższe minima (patrząc np. od 21 – 22 września 2015), a z drugiej – coraz niższe maksima, dające z kolei trend spadkowy (np. od 24 czerwca, czy nawet od 21 stycznia, pomijając oczywiście wyjątkowe odchylenia).
Na USD/PLN kurs teraz to nieco mniej niż 3,89. W długim terminie (przeszłym) rzecz wygląda podobnie jak na wcześniejszej parze – dołki coraz wyżej, ale bez wzrostu na szczytach, zatem tworzy się pewnego rodzaju trójkąt. Co zaś się tyczy funta, to tu jesteśmy przy 4,85 – i wczoraj złoty sporo stracił, acz powyżej 4,87 prawdopodobnie zadziałał opór. Funt zyskiwał, gdy okazało się, że rząd brytyjski będzie musiał konsultować procedurę brexitową z parlamentem, a tam nastroje są bardziej pro-unijne niż w społeczeństwie. Które, rzecz jasna, ten parlament wybrało. Jak widać, deputowani nie zaktualizowali swoich "instrukcji sejmikowych".