Puls rynku
2015-12-14 04:47 | Tydzień ważnego kroku |
Raporty codzienne |
To już w środę
Już w środę (wieczorem naszego czasu, tj. o 20:00) Rezerwa Federalna podejmie decyzję w sprawie stóp procentowych dla dolara. To znaczy: dokona pierwszej od lat podwyżki tychże stóp. Ściślej rzecz ujmując: dokona jej niemal na pewno. Zawsze zostaje jakiś margines (tym razem naprawdę niewielki) dla scenariusza braku ruchu. Biorąc jednak pod uwagę, jak bardzo rynek wycenia podwyżkę i jak silnie się jej spodziewa, to jej wstrzymanie byłoby krokiem równie ważnym (a nawet ważniejszym, w każdym razie bardziej wstrząsowym) jak jej dokonanie.
Sytuacja jest nadzwyczaj delikatna, splata się tu sporo czynników, wśród których kwestia wcześniejszej wyceny zdarzeń gra wielką rolę. Z jednej strony podwyżka stóp powinna wzmocnić dolara – taka jest podstawowa teoria. Czyli EUR/USD, obecnie rezydujący w rejonie 1,0960 (co oznacza, że nie przebił wsparcia przy 1,0930) powinien ruszyć zdecydowanie na południe. Ale z drugiej strony, sama podwyżka nie będzie zaskoczeniem, niespodzianką nie będzie też gołębi wymiar komunikatu Fed (taki, że ścieżka podwyżek będzie ostrożna i powolna, przy ciągłej obserwacji danych makro itd.). Z trzeciej jednak strony, eurodolar już teraz (tj. od ponad tygodnia) jest mocno wywindowany w górę – z rejonów 1,05 – 1,06 do obszaru 1,09 – 1,10. To z kolei pozwala żywić podejrzenie, że chodzi o wyprowadzenie cen w górę przez sprytniejszych graczy – aby móc je zbić po ruchu zwyżkowym. Z czwartej strony mamy cień szansy (tylko cień), że podwyżki nie będzie – to powinno osłabić dolara, ale przecież w dalszej perspektywie podwyżka i tak musi nastąpić, więc szybko rynek zacząłby dyskontować właśnie ją.
I tak dalej – możemy jeszcze kilka razy odbijać w ten sposób piłeczkę. Wydaje się, że zasadniczo powinno się obstawiać podwyżkę, a po niej – zwłaszcza w średnim terminie – osłabienie dolara, na co wskazywałyby też dane historyczne z podobnych sytuacji. Ale na pewno nie jest to scenariusz stuprocentowy, ani nawet 90-procentowy...
Co dziś w programie? O 5:30 poznamy dane o produkcji przemysłowej Japonii (ale to istotniejsze dla par powiązanych z jenem), o 11:00 analogiczny odczyt dla Strefy Euro. Tam prognozy to +0,2 proc. m/m i +1,3 proc. r/r. W południe wypowie się publicznie Mario Draghi, szef EBC (warto posłuchać). Jutro na liście m.in. indeks ZEW z Niemiec, inflacja CPI z USA oraz indeks NY Empire State.
Co na złotym?
Jutro poznamy polską, listopadową inflację CPI, a dziś (o 14:00) bilans płatniczy. EUR/PLN przebił niestety poziom 4,35 – i jest przy 4,3640. Droga do 4,40 jest w gruncie rzeczy otwarta, zwłaszcza jeśli w środę EUR/USD pójdzie w górę po decyzji Fed.
Jest pewna nadzieja, że do tego czasu EUR/PLN skoryguje kurs, ale wsparciem pozostaje linia 4,35 – a ogólna tendencja jest jednak od dawna wzrostowa (w rzeczy samej już od wiosny). Dlatego nie liczymy tu na zbyt wiele. Środa raczej nam nie pomoże, choć tak naprawdę to nikt do końca nie wie, jak zachowa się rynek po decyzji Fed. Ważne będą nawet zupełnie niuansowe kwestie, pojedyncze słowa w wypowiedziach Janet Yellen.
USD/PLN od ponad tygodnia krąży w rejonie 3,9350 – 4,00. Obecnie jest przy 3,98 – czyli w sumie złoty jest relatywnie słaby, choć wydawałoby się, że EUR/USD rezyduje dość wysoko. Złoty jest jednak słaby także z powodu kwestii innych, rodzimych, jak choćby zawirowania polityczne i negatywna ocena naszego rządu w zachodnich mediach itd. Inny wątek, ale powiązany z powyższym, to wzrost rentowności polskich obligacji 10-letnich, czyli spadek ich ceny i popytu na nie. Obecnie mamy 3,12 proc., a trend spadkowy, pamiętany od początku lipca – to już przeszłość.