Puls rynku
2017-01-10 20:32 | W oczekiwaniu na RPP, Fitch i Moody's |
Raporty codzienne |
Co z tym dolarem?
Weźmy wykres eurodolara z interwałem dziennym (tj. ze świecami dziennymi). Co prawda 9 listopada widać było nagły wyskok do ok. 1,0875 – ale był to jedynie efemeryczny ruch górnego knota. Pomińmy zatem ten wyjątek i poprowadźmy linię przez maksima z 4 listopada (1,1140) i 8 grudnia.
Otóż niewykluczone, że dzisiejsza sesja była testem tej spadkowej linii przy szczytowym kursie wynoszącym ok. 1,0625. Wieczorem jesteśmy jednak przy 1,0560 – a zatem dolar wygrywa. Być może tendencja została potwierdzona, choć oczywiście nie wszystko jest przesądzone. Owszem, mieliśmy pewne jastrzębie wypowiedzi z Fed (np. Lockharta, który mówił, że osiągnięcie podwójnego celu Fed, tj. związanego z inflacją i bezrobociem, jest bliskie; a także Rosengrena, który nawołuje do przyspieszenia procesu zacieśniania). Z drugiej strony, jutro rozpocznie się (o 17:00, biorąc pod uwagę nasz czas) pierwsza oficjalna konferencja prasowa Donalda Trumpa, co rodzi pewne napięcie – bo nie do końca wiadomo, jak powinien na to zareagować rynek walutowy. Generalnie są oczywiście obecne na rynku tezy, w myśl których Trump – o ile będzie obniżać podatki i ogólnie działać na rzecz podwyższenia dynamiki PKB – to czynnik pro-dolarowy, ale jego nieprzewidywalność może chwilami odstraszać mainstream inwestorów.
Jutro w kalendarium m.in. dane o produkcji przemysłowej Hiszpanii (godz. 9:00) i Wielkiej Brytanii (10:30). Te drugie będą oczywiście ważniejsze dla globalnego rynku. Jak wiadomo, funt ostatnio traci (tzn. ostatnio mocno traci, bo pomijamy to, że słaby jest od wielu miesięcy) na fali wypowiedzi premier Theresy May. Zasugerowała ona, że kluczową kwestią przy Brexicie będzie ochrona granic, a nie dostęp do wspólnego rynku. Dodajmy, że o 15:15 wypowie się jutro Mark Carney – szef Banku Anglii.
Polski orzeł
Euro-złoty nie jest tak prosto zależny od eurodolara jak USD/PLN. Wysoki eurodolar może oznaczać czasami spadek wiary w ostrość amerykańskiej polityki monetarnej – co teoretycznie powinno pomagać złotemu na EUR/PLN, ale może też oznaczać po prostu dużą siłę euro. Analogicznie z niskim eurodolarem.
Złoty w gruncie rzeczy znacznie się wzmocnił w stosunku do euro, licząc od 5 – 6 grudnia, gdy mieliśmy wyjścia ponad 4,50. W piątek 6 stycznia przetestowano 4,35 – a poniedziałkowa świeca była wzrostowa i wysoka. Dziś próbowano zbijać kurs, ale finał zabawy mamy w pobliżu 4,38. Niewykluczone zatem, że zaczyna się poważniejsza korekta korekty, choć oporem może być rejon 4,3930 – 4,44. Ważne będzie to, co jutro ogłosi RPP – jak bardzo jastrzębi lub gołębi będzie komunikat. Istotne będzie również to, jakie decyzje podejmą Fitch i Moody's w piątek 13 stycznia w odniesieniu do naszego ratingu. Raczej nie będzie obniżek, a jeśli będą, to oczywiście stracimy – choć pewnie wpływ ten nie będzie tak silny jak przed rokiem, gdy S&P zaszokowała rynek.
W największej ogólności nie zapominajmy, że wykres euro-złotego idzie na północ. Złoty traci – wystarczy wziąć minima z września 2015, kwietnia 2016 czy następnie z wakacji i jesieni 2016. Oczywiście, żeby dojść do tej akurat linii trendu, powinniśmy obniżyć lot gdzieś do 4,30 w najbliższych tygodniach – i to akurat byłby przejaw chwilowego optymizmu.
Na USD/PLN mamy 4,1460. Wykres waha się dość mocno – do 4,1075 (minimum z piątku) do ponad 4,17 (maksima wczorajsze). Jest oczywiście pewna szansa na to, że wykres przebije 'dziesiątkę', ale nie obstawialibyśmy na to zbyt wiele – zwłaszcza jeśli na eurodolarze potwierdzi się zasygnalizowana przez nas tendencja spadkowa.