Puls rynku
2018-06-01 22:30 | Widok ze szczytu wykresów |
Raporty miesięczne |
Euro i dolar w swych zmaganiach
Trochę się ostatnio działo – dziś czy w ogóle w tym tygodniu. Na przykład udało się powołać nowy rząd we Włoszech – który z jednej strony jawi się jako "populistyczny" i pro-socjalny, a z drugiej zapewnia (np. ustami ministra finansów, p. Trio), że w żadnym razie nie chce opuszczać Strefy Euro.
Donald Trump uruchomił – tym razem już naprawdę – cła na stal i aluminium sprowadzane ze Strefy Euro, Kanady i Meksyku, co generalnie zrobiło na świecie bardzo złe wrażenie. Nawet Republikanie, współpracownicy Trumpa, uznali to za przesadę. Zresztą Kanada już ogłosiła cła odwetowe, a jej premier, p. Trudeau, wyraził oburzenie polityką Stanów, szczególnie w kontekście 150 lat pro-amerykańskiej polityki Ottawy.
Na przykład eurodolar dotarł do rejonu wsparcia, tj. do okolic 1,1515. Wsparcie to wyznaczone jest przez dawną oporową okolicę z lat 2015 – 2016. I rzeczywiście, zgodnie z naszym poglądem doszło do odbicia, wczoraj kreślono nawet maksima rzędu 1,1720. Dziś też otarliśmy się o "siedemnastkę", ale potem notowania pary poszły nieco w dół. Co prawda indeks PMI dla przemysłu Niemiec przebił prognozę, ale tylko minimalnie, przy czym indeks dla całego Eurolandu po prostu potwierdził założenia, a francuski wypadł słabiej od przewidywań. Istotniejsze było jednak to, że w USA podano udane payrollsy za maj. Bezrobocie spadło z 3,9 proc. do 3,8 proc. (liczono na utrzymanie poziomu), poza rolnictwem zatrudnienie wzrosło o 223 tys. miejsc, gdy zakładano 185 tys. Owszem, wynik kwietniowy obniżono, ale nieznacznie, nie na tyle, by zatrzeć dobre wrażenie danych majowych. Płaca godzinowa m/m zanotowała dynamikę 0,3 proc., przy prognozie 0,2 proc. Rynek uznał te dane (słusznie) za dobre. Wskaźnik PMI dla przemysłu trochę rozczarował, ale już ISM wybił się ponad prognozę.
Ogólnie wydaje się więc, że odbicie rozpoczęte przedwczoraj było li tylko korekcyjne. Z drugiej strony, ta korekta może się jeszcze rozwinąć, ale na dłuższą metę wciąż jeszcze pokładamy nadzieję (albo bez-nadzieję, zależy to od tego, czy ktoś liczy na mocnego czy na słabego dolara...) w 10-letnim trendzie spadkowym, wszczętym w 2008 i kilka razy już potwierdzonym. Najnowsze potwierdzenie to właśnie końcówka kwietnia i cały maj 2018.
Sprawy PLN
Na parze USD/PLN potwierdził się – wcześniej mocno nadwyrężony, osłabiony – trend wzrostowy, ciągnący się od wiosny 2011 poprzez dołki z I poł. 2014. Silne umocnienie dolara na EUR/USD sprawiło, że złoty się doń osłabił. Para dolar-złoty jeszcze w połowie kwietnia schodziła poniżej 3,35 – a parę dni temu osiągała wartości niewiele niższe niż 3,77. Oczywiście teraz mamy korektę, jakżeby inaczej. Kurs to 3,69.
Na euro-złotym zanotowano w tym tygodniu poziomy bliskie linii 4,34. Teraz mamy 4,3015. Teoretycznie jest możliwe, że notowania zejdą jeszcze w dół, ale linia spadkowa po maksimach z grudnia 2016 i drugiej połowy 2017 jest pokonana, można też zauważyć, że od przełomu 2010/2011 wykres generalnie idzie na północ, choć jest to trend dużo mniej wyraźny niż np. na dolar-złotym.
W czasie dyskusji na posiedzeniu RPP w dniu 16 maja rozmawiano m.in. o tym, że widać było w I kw. 2018 oznaki osłabienia w gospodarce niemieckiej, aczkolwiek w kwietniu wskaźniki koniunktury się tam ustabilizowały. Trochę tak, a trochę nie, moglibyśmy rzec, bo jednak było i wtedy, i potem parę słabych publikacji. Co do Polski, to mamy tu wysoką dynamikę PKB, ponad 5 proc. za I kw. 2018 w skali rocznej, rośnie konsumpcja i ożywiają się inwestycje. Ale mimo tego polityka RPP (mimo obecności paru relatywnych jastrzębi w składzie) pozostaje bardzo luźna, zwłaszcza na tle poczynań Fed czy planów EBC. Stąd też generalnie spodziewamy się, że złoty będzie przez jakiś czas tracił jeszcze na wartości, być może po prostu w II poł. roku. Teoretycznie może mu pomóc, przynajmniej w relacji do dolara, odwrócenie ogólnego, pro-dolarowego trendu na głównej parze, ale za wcześnie, by o czymś takim mówić. Na razie mieliśmy i mamy tylko... korektę.