Puls rynku
2017-04-28 21:35 | Za nami ważne momenty |
Raporty miesięczne |
Rynek eurodolara
Wiadomo oczywiście, jakie były główne punkty kończącego się tygodnia (kończy się on przynajmniej w sensie roboczym). Na początku mieliśmy wybory prezydenckie we Francji. Z jednej strony pani Le Pen weszła do drugiej tury, ale z drugiej – wszedł do niej także socjal-demoliberalny, centrowy kandydat Macron. To wzbudziło euforię na rynku, bowiem wierzy się powszechnie, że 7 maja to Macron przeważy. Nie jest to pewne, ale mocno prawdopodobne.
Eurodolar notował arcy-wysokie poziomy rzędu nawet 1,0950. Później Donald Trump ogłosił swój program reform podatkowych, a właściwie podał jego główne założenia, m.in. radykalne obniżenie CIT, dużą kwotę wolną od podatku (dla par czy też rodzin) oraz podatkową zachętę dla firm, które ściągną zyski do kraju. Eurodolar spadł, dolar się umocnił – znacząco, ale nie w sposób szokowy czy rewolucyjny. Proces zatrzymał się w rejonie 1,0850.
Następna rzecz to Mario Draghi, który wypadł nijako – trochę mówił o poprawie sytuacji gospodarczej Eurolandu, a trochę o tym, że trzeba nadal stymulować Strefę przy pomocy narzędzia QE. Ba, przyznał nawet, że w razie czego rozważa się czy też dopuszcza opcję poszerzenia QE.
W Stanach niepokój wzbudziły pogłoski o tym, że Biały Dom jest już gotowy do wypisania USA z paktu NAFTA. Te pogłoski zdementowano, po czym sam Trump stwierdził, częściowo odwracając to dementi, że jest gotów forsować wyjście, jeżeli warunki dla USA nie będą wystarczająco dobre.
Dziś przyszło wielkie amerykańskie rozczarowanie – dynamika PKB za I kw. 2017 to tylko 0,7 proc., gdy oczekiwano 1,1 proc., a w IV kw. 2016 było 2,1 proc. To negatywna informacja i niekoniecznie musi ją poprawiać np. to, że indeks Chicago PMI przebił prognozę. Zresztą, taki np. indeks Uniwersytetu Michigan uplasował się trochę poniżej oczekiwań.
Ostatecznie mamy dziś wieczorem ok. 1,09. W apogeum było ponad 1,0940, ale rynek się trochę uspokoił. Ostatecznie ten tydzień to konsolidacja na wysokich poziomach. W pewnym sensie aktualny jest trend wzrostowy po minimach z początku stycznia i marca oraz połowy kwietnia. Pokonano z kolei trend spadkowy (po dołkach z 3 maja i 18 sierpnia 2016 oraz końcówki marca 2017).
Tendencja wzrostowa, osłabiająca dolara, o tyle nie ma sensu, że to Fed prowadzi politykę zacieśniania monetarnego, a nie EBC, zaś Trump epatuje (w gruncie rzeczy sloganowo, ale zawsze) wolnorynkowo-protekcjonistycznymi hasłami na rzecz wzrostu gospodarczego. Ale tendencja spadkowa też nie ma sensu, bo od początku roku wykres idzie w górę, a jednocześnie od niemal 2,5 roku eurodolar jest w szerokiej konsolidacji od ok. 1,04 do 1,17. Skoro u progu roku 2017 odbił się od minimów, to teraz miałoby sens parcie na północ, jako że np. podwyżki amerykańskiego oprocentowania są w dużej mierze wycenione przez rynek. A w dodatku w EBC pojawiają się co jakiś czas głosy (np. Weidmanna) o tonie jastrzębim, zachęcającym do zakończenia arcy-luźnej polityki. Pewne rzeczy się ostatnio zmieniły, kolejne opory padają. Fed musiałby teraz zagrać wyraźnie ostrzej, podobnie Trump, by zatrzymać ten proces. Mówimy tu o długoterminowej perspektywie. Owszem, mają takie możliwości. Ale czy z nich skorzystają?
Na złotym
Emmanuel Macron pozwolił sobie na przykry akcent wobec Polski, domagając się wprowadzenia sankcji dla naszego kraju – a to m.in. za konkurowanie tanią siłą roboczą tudzież podważanie "fundamentalnych wartości" europejskich. Naturalnie same słowa nie muszą być bardzo wstrząsowe dla PLN, ale ostatecznie mogą za nimi pójść czyny – w końcu Macron ma dużą szansę wygranej w wyborach. Byłoby to tym bardziej deprymujące, że czysto ekonomiczne wskaźniki mamy dobre, a od kiedy wygasł np. spór o Trybunał Konstytucyjny, to agencje ratingowe nie mają tego politycznego pretekstu.
Na USD/PLN mamy 3,8750. Złotemu jest generalnie całkiem dobrze, notowano zejścia i poniżej 3,86. Przełamano linię wzrostową (osłabiającą PLN) po minimach z połowy maja 2015 i początku kwietnia 2016. Od połowy grudnia trwa generalnie trend spadkowy i ma on jeszcze szansę coś zdziałać (np. rejony 3,77 – 3,80). Oczywiście będzie to w głównej mierze zależeć od eurodolara.
Kurs euro-złotego to teraz 4,2240. Wykres po chwilowym wybiciu w rejony bardzo wysokie, nieodległe już od 4,30, powrócił na południe, do starej konsolidacji. Na razie sytuacja jest tu dość stabilna, wsparcie to 4,21.