Puls rynku
2012-07-25 08:52 | Kłopotów nie brakuje i 1,20 coraz bliżej |
Raporty codzienne |
Kolejny haircut na horyzoncie
Wczorajsze popołudniowe notowania eurodolara zdominowały niedźwiedzie. Problemy strony popytowej z wyprowadzeniem większego odbicia ułatwiły zadanie sprzedającym i tuż po starcie handlu za oceanem rozbite zostało dzienne minimum ustalone jeszcze w czasie sesji londyńskiej. Pomocne w spadkach okazały się także spekulacje ws. restrukturyzacji greckiego długu.
Według doniesień agencyjnych trzy anonimowe źródła z Unii Europejskiej potwierdziły, że istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, ażeby Grecja była w stanie spłacić swoje długi. Najprawdopodobniej więc będzie potrzebny kolejny „haircut” długu, którego koszt zapewne poniesie Europejski Bank Centralny oraz państwa Strefy Euro. Ta perspektywa nie spodobała się inwestorom, którzy zaczęli mocniej wyprzedawać wspólną walutę. Poprzez to kurs głównej pary spadł do poziomu 1,2045 i jest coraz bliżej poziomu 1,20, który ostatnio został odnotowany w czerwcu 2010 roku. W obecnej sytuacji jego przetestowanie staje się coraz bardziej realne. Na rynku nie brakuje bowiem impulsów, które mogą wspomagać stronę podażową. Należy tu wspomnieć między innymi o obniżeniu przez agencje Moody’s perspektywy dla EFSF, czy o przyszłych wynikach kontroli Troiki w Atenach, która rozpoczęła się wczoraj.
Nowe maksima na krajowym rynku
Wczorajsze popołudniowe spadki na eurodolarze przełożyły się także na słabość polskiej waluty. Widać to było zwłaszcza na parze USD/PLN, która na przełomie sesji londyńskiej i amerykańskiej ruszyła dynamiczniej na północ i po przełamaniu dziennych maksimów przetestowała istotny opór na poziomie 3,50 zł. Wartość ta wytrzymała napór byków i dziś o poranku cena amerykańskiej waluty kształtuje się nieco niżej. W przypadku pary EUR/PLN sytuacja wyglądał podobnie, tylko skala zmian była nieco mniejsza. Kurs ruszył z okolic poziomu 4,2050 i zatrzymany został tuż przed wartością 4,2250. Próby dalszej wspinaczki szybko były gaszone, co może sugerować, że rodzima waluta nadal stara się opierać mocniejszej deprecjacji. To jednak będzie coraz trudniejsze, jeżeli sytuacja wokół Hiszpanii i Grecji będzie się zaogniać. Dziś przed otwarciem rynków europejskich za euro trzeba było zapłacić 4,2130 zł, zaś za dolara 3,4950 zł.