Puls rynku
2017-04-13 20:49 | A jednak dolar znów po cztery złote |
Raporty codzienne |
Zagadnienia głównej pary
Niewątpliwie Donald Trump wstrząsnął wczoraj rynkiem. Wiadomo, że on i jego polityka to zjawiska odbierane dwojako w kontekście siły dolara. Z jednej strony Trumpa nierzadko postrzegano jako kontr-dolarowego, jako oczekującego słabości waluty amerykańskiej, a to w celu wspierania eksportu i polityki protekcjonistycznej. Z drugiej strony – i to nastawienie ostatnimi czasy dominowało – podejrzewano, że wolnorynkowy aspekt jego polityki (obietnica obniżki podatków, deregulacji finansów etc.) będzie zachęcał graczy do kupowania dolarów, a Fed do podwyższania stóp.
Wczoraj odezwał się Trump anty-dolarowy. Prezydent wprost obwieścił, że waluta USA jest jego zdaniem zbyt silna. Określił się jako sympatyk niskich stóp. Choć nie potwierdził w pełni, iż zgodzi się na kolejną kadencję Janet Yellen, to jednak nie wykluczył tego i miał dla niej ciepłe słowa. Stwierdził też, że nie będzie klasyfikował Chin jako manipulatora walutowego – i w ogóle relacje amerykańsko-chińskie stały się cieplejsze, a amerykańsko-rosyjskie chłodniejsze.
Eurodolar poszybował w rejon 1,0670-80 – ale dziś przyszła korekta i ostatecznie notowano nawet 1,0610. Siła słów Trumpa została urealniona. Po pierwsze, skorygowano spekulację, po drugie – na razie polityka Fed raczej się nie zmieni i nawet jeśli trzy podwyżki na rok 2017 to scenariusz w dużym stopniu wyceniony, to jednak to wciąż wyraz podejścia bardziej jastrzębiego niż to, co prezentuje EBC.
Oczywiście to nie kłóci się z faktem, że proces umacniania USD, trwający od 3 maja 2016, został zakłócony, a do tego potwierdzono wstępnie linię wzrostową po minimach z 3 stycznia i 2 marca 2017. Linia ta broniła się przez parę ostatnich sesji. Linia spadkowa po maksimach z 3 maja i 18 sierpnia 2016 biegnie teraz niewiele ponad poziomem 1,08. Zaznaczamy zatem, że ewentualny proces wzmocnienia euro może tam dojść – i tam się zakończyć na pewien czas. Trójkąt jednak się zacieśnia. Jeżeli Trump będzie gołębi, a EBC za kilka czy kilkanaście miesięcy zacznie wyraźniej mówić o zacieśnieniu polityki (na razie to tylko rozłamowe głosy osób typu Weidmann), to pozycja dolara zostanie zachwiana.
Nasz PLN
Saldo obrotów towarowych za luty okazało się w Polsce wybitnie ujemne (-537 mln euro), a oczekiwano -50 mln euro. Saldo rachunku bieżącego to -860 mln euro (oczekiwano 57 mln euro na plusie).
Złotym na razie w większym stopniu kieruje jednak eurodolar. I tak USD/PLN najpierw zszedł zawadiacko poniżej 3,98 – a potem wrócił na stare poziomy i znów mamy dolara po cztery złotówki. Przypomnijmy, że PLN traci tu od 28 marca, kiedy wykres był pod 3,90. Z drugiej strony, jest i linia 15 grudnia – 9 marca (po szczytach, spadkowa) – tak więc może ona ochronić PLN przed dalszą silną przeceną. Linia ta zresztą za moment będzie badana. Do niedawna można było sądzić, że perspektywa PLN jest mizerna na tej parze, ale być może Trump trochę pomógł, nawet jeśli bezpośredni impuls był krótkotrwały.
Euro-złoty biegnie w górnych obszarach konsolidacji wszczętej pod koniec marca. Mamy ok. 4,25 – to w sumie pierwszy opór, za drugi uznać można 4,2615. Wsparcia to ok. 4,2315-20 i 4,21.