FMC Management
 

Aktualności

RSS Facebook

Kategorie

Kalendarium

11 grudzień 2024

Puls rynku

2017-01-13 23:40

Doczekaliśmy się, ale połowicznie

Raporty tygodniowe

Eurodolarowe klimaty
W tym tygodniu dolar w pewnym sensie był silny, a w pewnym – słaby. Silny rzecz jasna w porównaniu z tym, co obserwowaliśmy wcześniej przez niemal dwa lata. Jeżeli nie tak dawno – kilka miesięcy temu – mogliśmy obserwować kursy rzędu 1,10 i wyższe (w maju 2016 przez moment nawet 1,16), to oczywiście wykres pozycjonuje się teraz nisko.

Ale tak naprawdę rynek patrzy na to także w krótszej perspektywie. W porównaniu z apogeum grudnia, kiedy notowania schodziły grubo poniżej 1,04 w minimach, teraz jesteśmy wysoko, a dolar ma się gorzej. Dziś notowano wybicia do 1,0675, wczoraj jeszcze wyższe.

Ani ostatnie payrollsy nie pomogły całkowicie dolarowi, ani wypowiedzi przedstawicieli Fed (Rosengren, Lockhart, Yellen i inni) – mimo że co do zasady były raczej jastrzębie (choć np. Bullard podkreślał, że nie ma się co spieszyć z podwyżkami, a administracja Trumpa powinna pokazać, że jej program nie kończy się na hasłach). Nie pomógł również sam Donald Trump, który w czasie konferencji prasowej podkreślał raczej protekcjonistyczne, a nie wolnorynkowe i 'niskopodatkowe' aspekty swych planów. W ogóle zresztą o gospodarce mówił mało.

Linia maksimów z 4 listopada i 8 grudnia traci siły i bardzo możliwe, że zostanie przebita. Teoretycznie może to nam wykreować nawet jawny trend wzrostowy, biegnący do 1,0870 i wyżej. Opcja 'wyżej' jest mniej prawdopodobna. Wymagałaby chyba tego, żeby rynek zmniejszył oczekiwania co do liczby podwyżek stóp w USA, a do tego zaczął się spodziewać zacieśniania polityki przez EBC. Owszem, istnieją takie podejrzenia – że EBC podąży za Fed, oczywiście z pewnym opóźnieniem. Ale z drugiej strony, w kręgu samego EBC nic nie sugeruje, by polityka miała się zaostrzyć. Co więcej, pierwszym krokiem byłoby chyba wygaszenie QE, a tymczasem program ten ma potrwać przynajmniej do końca 2017.


Cóż orzekły agencje
Na to czekaliśmy cały tydzień. Fitch i Moody's określiły polski rating. Nie dokonano żadnych zmian. A ściślej mówiąc, Fitch nie dokonała zmiany, zaś Moody's nie zaktualizowała oceny. Niby to samo, ale jednak nie to samo (lub odwrotnie).

Ocena Moody's pozostała na poziomie A2/P-1. Taką mamy już od dawna, natomiast w maju 2016 obniżono nam perspektywę ze stabilnej do negatywnej. Jak wiemy, jakiś czas później agencja S&P, jakby reflektując się w kontekście obniżenia nam ratingu w styczniu 2016, podwyższyła perspektywę.

Z kolei Fitch daje nam perspektywę stabilną i notę A- (mamy taką od stycznia 2007). Analitycy agencji ogłosili, że polskie fundamenty makroekonomiczne są solidne, a system bankowy zdrowy, zaś 53-procentowa relacja długu do PKB jest niezła. Naturalnie znalazło się też parę słów o tym, że mamy problemy polityczne, opozycja protestuje przeciw rządowi, rośnie polaryzacja itd. To rzecz jasna w jakiejś mierze osłabia zaufanie do nas – ale przecież ratingu nie zmieniono. Miecz Damoklesa pozostał.

W środę mieliśmy wyniki obrad RPP. Stóp procentowych nie zmieniono, zaś A. Glapiński podzielił się refleksją, w myśl której inflacja nie będzie rosła zbyt silnie i zbyt długo, bo napędzana jest przede wszystkim wzrostem cen surowców na świecie (a ten wzrost niekoniecznie trwa, np. na ropie się zatrzymał). Z tego powodu prawdopodobnie nie należy się spodziewać, że np. w tym roku dojdzie już do podwyżek stóp.

EUR/PLN jest teraz przy 4,3825. To wysoki poziom, zwłaszcza jak na sytuację, w której agencje nie pogorszyły nam ratingu. Mocne wsparcie to 4,35, pewną blokadą jest też 4,3630. Na USD/PLN mamy 4,12, wsparcie to już de facto 4,10. Mieliśmy ostatnio zejścia niżej i jest szansa na coś więcej, pod warunkiem, że eurodolar wzniesie się konkretnie na północ. Jest to coraz bardziej prawdopodobne, przynajmniej w pewnych granicach (np. do 1,0870, ale to już temat kilkunastodniowy lub dłuższy, o ile w ogóle się zrealizuje).

Tomasz Witczak
Kraj po neutralnym odświeżeniu ratingów -->
Serwis zintegrowany z aplikacjami LucidOffice