Puls rynku
2015-03-13 21:44 | Dolar po 4 złote - realna perspektywa |
Raporty tygodniowe |
Moc dolara
W końcówce tego tygodnia mogło się przez pewien czas wydawać, że eurodolar dokona poważniejszej korekty swoich notowań, że 1,05 to mocne wsparcie, że stronie grającej na zwyżkę amerykańskiej waluty zaczyna brakować tchu.
Właściwie mówimy tu o czwartku, kiedy to po wcześniejszym spadku w okolice 1,05 wykres poszedł nieco na północ, nawet ku 1,0680, gdzie można sytuować opór. Pewnym impulsem mógł być fakt, że amerykańskie dane o sprzedaży detalicznej za luty wypadły słabiej od prognoz, gdy tymczasem produkcja przemysłowa w Strefie Euro wypadła nieźle.
Ostatecznie jednak wygląda na to, że wciąż silniejsze są czynniki pro-dolarowe. Pamiętamy wypowiedzi niektórych przedstawicieli Fed (Fischera, Bullarda i nie tylko) mające ostatnio charakter jastrzębi, zwłaszcza w kontekście bardzo dobrych danych z rynku pracy, przedstawionych w ostatni piątek. Wiadomo też, że trwa już QE, czyli to, co potocznie określa się jako "dodruk euro", a to naturalnie wpływa zniżkowo na wartość wspólnej waluty. Wciąż tli się sprawa Grecji, przy czym ostatnie doniesienia stamtąd (przepychanki między Berlinem a Atenami, groźby Aten, że wyślą Niemcom emigrantów i terrorystów) były tyleż groteskowo, co niepokojące.
Last but not least, mamy jeszcze czynnik spekulacji. Być może poziom 1,0 jest po prostu kuszący dla tych, którzy chcieliby do niego dobić i dobrze na tym zarobić. Faktem jest, że nie przesądzamy jeszcze totalnego przebicia linii 1,05, choć dziś po południu i wieczorem widać próby schodzenia niżej. Z drugiej strony, nie stawialibyśmy na przesadny optymizm i wizje korekty. Dodajmy, że czynnikiem ryzyka nadal jest lub może być tematyka ukraińska, która w końcu zacznie powracać, a poniekąd już powraca. Żyjemy w ciekawych czasach i choć Ameryka sama w sobie nie jest może oazą spokoju, to jednak rynek w obecnej sytuacji może jak najbardziej podążać bardziej w kierunku dolara niż euro.
Co ze złotym?
USD/PLN rozpoczynał tydzień w pobliżu 3,80, kończy go powyżej 3,95. To dość deprymujące dla osób chcących kupować dolary. Dolar po 4 zł to już scenariusz bardzo realny, a silniejszej korekty nie widać. Minima z tygodnia wypadały nieco powyżej 3,87, gdyby udało się ruszyć bardziej na południe, to możliwy byłby ruch w kierunku wartości z początku tygodnia, bo dopiero tam (3,8150, 3,80) mamy coś w rodzaju wsparcia. Problem w tym, że to tak naprawdę zależałoby od eurodolara, bo USD/PLN tylko czasami, relatywnie rzadko, jest w stanie zdziałać coś sam z siebie.
Znacznie lepiej trzyma się EUR/PLN. W tygodniu testowano okolice 4,1640, gdzie potwierdził się trend spadkowy, jakkolwiek po teście wsparć nieco powyżej 4,11 okazało się, że rynek na razie nie ma siły schodzić jeszcze niżej. W finale tygodnia mamy 4,1470. Co do QE w Strefie Euro, to najpierw perspektywa tego kroku, a potem on sam - doprowadziły do zwyżki rentowności polskich obligacji, czyli spadku ich ceny, świetnie miały się natomiast papiery np. niemieckie. Teoretycznie słabe (np. do dolara) euro może służyć złotemu na EUR/PLN, teoretycznie można też liczyć, że kapitał napłynie do Polski niejako "w drugim obiegu" (ten wpuszczony na rynek przez EBC), ale z drugiej strony złoty zawsze pozostaje wrażliwy na ryzyko i w razie zagrożenia wykres może uciekać na północ.