FMC Management
 

Aktualności

RSS Facebook

Kategorie

Kalendarium

22 grudzień 2024

Puls rynku

2017-04-18 22:03

Francja, Korea, Brytania - wszystko naraz

Raporty codzienne

Polityka, ekonomia, geopolityka
Dziś ważnym wydarzeniem w świecie polityki była konferencja premier Wielkiej Brytanii, pani Theresy May. Sama informacja o tym, że taka konferencja się odbędzie, początkowo osłabiła funta, ale gdy May przemówiła, waluta Wielkiej Brytanii zaczęła zarabiać.

Na pozór to nie do końca logiczna, bo przecież pani premier zapowiedziała, że będzie dążyć do przyspieszony wyborów parlamentarnych, mianowicie w czerwcu 2017. Rzecz jednak w tym, że May wraz z torysami czuje się w miarę pewnie i liczy na to, że wygra te wybory, przecinając w ten sposób "gry polityczne" opozycji, która chciałaby opóźnić, utrudnić czy zmodyfikować operację Brexitu. Z drugiej strony, labourzyści i liberalni demokraci również optują za wnioskiem o wybory w dniu 8 czerwca – cóż, nie mogą w tej chwili okazać słabości czy wątpliwości, to jasne.

GBP/EUR był dziś zarówno przy 1,1750 (dołek około południa, po informacji o wystąpieniu pani May), jak i przy 1,2020 (szczyt wieczorny). A zatem funt zyskał. Podobnie było na parze funt-dolar, która przebyła trasę z 1,2520 do 1,29.

Drugi ważny temat to wybory prezydenckie we Francji. Odbędą się (pierwsza tura) 23 czerwca. Sondaże mówią o tym, że maleją szanse na dobry wynik Marine Le Pen, ale – bądźmy brutalni – do sondaży można często zastosować słynny aforyzm Churchilla o statystykach (i "cholernych kłamstwach", które jakoby nie są aż tak złe jak statystyki). W ostatnich dniach umocnił się kandydat radykalnej lewicy, p. Jean-Luc Melenchon. Jest on przez tzw. rynki finansowe traktowany jako antysystemowy, podobnie jak Marine Le Pen, a wszelkiego rodzaju antysystemowość, choćby i tylko malowana, traktowana jest na owych rynkach jako niebezpieczeństwo. Zresztą, spread między rentownościami obligacji francuskich i bezpiecznych niemieckich już się wydatnie powiększa.

Rzecz oczywiście w tym, że Le Pen chce wyjścia Francji z Eurolandu, a może i ze Strefy Euro. Z tej perspektywy nie ma znaczenia to, że szefowa FN jest niebywale umiarkowana i kompromisowa w porównaniu np. ze swym sławetnym ojcem, z karierą sięgającą czasów poujadyzmu i OAS. Naturalnie największe prawdopodobieństwo dotyczy scenariusza, w którym do drugiej tury przechodzą Macron (centrum) i Fillon (z obszarów pełniących obowiązki post-gaullistowskiej prawicy), ale nigdy nic nie wiadomo. Wynik referendum brexitowego też był zaskoczeniem, podobnie jak wygrana Trumpa w USA (inna rzecz, że faktyczne rządy Trumpa mocno odbiegają od jego radykalnych obietnic, czym już zraził do siebie środowiska alt-right, które go promowały, nawet jeżeli trochę z przymrużeniem oka).

Oczywiście są też i inne obszary napięcia. Muskuły pręży Korea Północna, trwa wojna w Syrii i w ogóle dzieje się wiele ciekawych rzeczy, które mogą generować napięcie na rynkach. Na razie potwierdza się opisywany przez nas trend wzrostowy na eurodolarze (minima z początku stycznia i marca). Oto bowiem mamy dziś wieczorem 1,0735 na wykresie głównej pary. Być może wiąże się to z pogłoskami o wspomnianych wyżej zmniejszonych szansach pani Le Pen (choć oczywiście swoje ma do powiedzenia także technika). Do tego mieliśmy słowa sekretarza skarbu USA, S. Mnuchina, który przyznał, że obiecywane reformy podatkowe Trumpa są opóźnione (z powodu konfliktu o Obamacare). To też niekorzystne dla USD.

Dziś wypowiedziała się Esther George, etatowy jastrząb Fed, która twierdzi, że Fed powinien automatycznie i systematycznie redukować swój bilans, sprzedając skupione przez lata aktywa. Akurat z jej strony to nie była zaskakująca opinia.


Kwestie PLN
Nie było dziś danych makroekonomicznych z Polski, złoty był więc pod wpływem czynników globalnych (zresztą zwykle i tak one właśnie przeważają). Na euro-złotym w minimach notowano 4,2280, a w maksimach 4,2490, teraz jesteśmy w połowie tej drogi. W ogólności trwa ok. pięciogroszowa konsolidacja z oporem na 4,2615. Wzrost eurodolara nie jest jednoznaczny dla euro-złotego: z jednej strony to wyraz osłabienia wiary w dolara, więc czynnik dla PLN korzystny, z drugiej to jednak mocniejsze euro.

Straciliśmy do funta, przez moment było co prawda 4,9780 – ale w szczycie ok. 5,09 i teraz jesteśmy w pobliżu tegoż szczytu. To pochodna opisanych wyżej tematów wyborczo-brexitowych. Co zaś się tyczy USD/PLN, to mamy 3,9460 – znaczną poprawę, która oddala perspektywę przebicia 4 zł. Przynajmniej w najbliższym czasie...

Tomasz Witczak
Środa z dolarem - co nas czeka? -->
Serwis zintegrowany z aplikacjami LucidOffice