Puls rynku
2018-08-17 21:25 | Nader złożone kwestie międzynarodowe |
Raporty tygodniowe |
Kto w co gra?
Czasami relacje pomiędzy państwami i formalnymi lub nieformalnymi blokami państw da się opisać w sposób prosty, binarny: ci z tej strony, tamci z drugiej, a spór toczy się dokładnie o to i tamto.
Zazwyczaj jednak to nie jest takie proste. Weźmy dla przykładu spór USA z Turcją. Niewątpliwie Turcja pozostaje w NATO, jest więc, przynajmniej teoretycznie, sojusznikiem USA. Ba, zdarzyło się jej nawet w roku 2015 zestrzelić rosyjski samolot nad niebem syryjskim, co na pierwszy rzut oka powinno tym bardziej ustawiać ją po stronie Zachodu i przeciw Rosji. Ale oczywiście wiemy, że to nie jest takie proste. Turcja próbuje manewrować pomiędzy Zachodem a Moskwą (na ile w ogóle można mówić o "Zachodzie", bo przecież UE i USA to też dwa różne motory międzynarodowej polityki). Ankara jest wroga Izraelowi, a także rywalizuje ze znacznie bardziej konserwatywną w swym sunnizmie Arabią Saudyjską (która pomimo jawnego tkwienia w fundamentalizmie robi w polityce USA za ów "dobry islam" i "naszych chłopaków"). Turcja łamała też sankcje amerykańskie nałożone na Iran. W dodatku w ramach częściowej zmiany polityki nawiązane zostały w miarę ciepłe relacje Turcji z Moskwą. W tle przewija się też swoisty romans Ankary z Szanghajską Organizacją Współpracy (Iran, Rosja, Chiny), do której Turcja może (mogłaby?) przystąpić. Niektórzy zwracają też uwagę na to, że Turcja odpuściła sobie obronę praw Ujgurów, mniejszościowego ludu tureckiego z Chin.
Równocześnie Turcja konfrontuje się z USA, trzymając w więzieniach lub aresztach domowych kilkunastu Amerykanów, w tym sławetnego pastora Brunsona. Z drugiej strony, Stany udzielają gościny muzułmańskiemu kaznodziei Gulenowi, która w relacji do Erdogana jest opozycjonistą.
Trump, nakładając na Turcję cła (na które Ankara odpowiada kontr-cłami), zakłada najprawdopodobniej, że jest w stanie wygrać ten spór bez większych szkód dla siebie. Innymi słowy, przyjmuje, że choć Rosja i Chiny chcą trochę przytulić Erdogana, to jednak nie za mocno - bo jeszcze ich na to nie stać, albo też nie potrzebują tureckiego prezydenta aż tak bardzo. Na razie z realną pomocą finansową dla Ankary, borykającej się z sankcjami i inflacją, przyszła monarchia Kataru, która obiecała zainwestować w Turcji 15 mld dolarów. Dobry pieniądz, dobry interes - dla Kataru.
W toku tych przetasować turecka lira zaliczyła potężne spadki, zresztą traci już od dawna. 13 sierpnia notowano więcej niż 7 pkt na parze USD/TRY. Po lekkim ochłonięciu, paru technicznych krokach tureckiego banku centralnego i katarskiej obietnicy, wykres zszedł nawet do ok. 5,75 pkt, jakkolwiek trzeba przyznać, że dziś wykroczył ponad 6,25 pkt. Zapewne miało to związek z tym, iż turecki sąd odrzucił apelację pastora Brunsona, który chce pełnego uwolnienia.
Wydarzenia gospodarcze, z którymi mamy do czynienia, trzeba też postrzegać w kontekście globalnych, może i epokowych przemian. Na przykład USA walczą o to, by dolar pozostawał światową walutą rozliczeniową - choćby po to, by biliony drukowanych przez Fed dolarów rozchodziły się po świecie i nie generowały nadmiarowej inflacji w Stanach; do tego mamy też kwestię prestiżu i powagi państwa. Od tego dolarowego modelu chcą i próbują stopniowo odbiegać Rosja, Chiny i Iran. Równocześnie Trump chce utrzymać model dominacji USA poprzez wynegocjowanie możliwie korzystnych układów handlowych - stąd wojna celna, którą rozpętał. Gra idzie o wysoką stawkę.
Tymczasem eurodolar, by wrócić do spraw przyziemnych i bieżących, notuje dziś wieczorem poziom 1,1440. Tak więc euro zyskało na wartości, dolar stracił, bo np. 15-tego sierpnia notowano ok. 1,13. Wygląda na to, że eurodolar zawraca, jakkolwiek po drodze i tak ma mocną okolicę oporową przy 1,15. Nawiasem mówiąc, warto wspomnieć, że w mediach pojawiły się dziś pogłoski o tym, iż Trump chce podjąć mniej czy bardziej zawoalowane działania polityczne na rzecz interwencji walutowej - takiej, która osłabi dolara (w duchu protekcjonistycznej polityki gospodarczej). Dewaluacja waluty leży w kompetencji jego i S. Mnuchina, ale procedurę musiałby zrealizować Fed, który w swojej polityce formalnie jest niezależny. Czy się Trumpowi uda, czy nie - rynek już trochę wyprzedził te kroki, przy okazji dokonując po prostu korekty umocnienia USD, które nastąpiło w minionych dniach.
Bardzo ogólny obraz - 10-letni, od 2008 roku - jest taki, że dolar mimo wszystko się umacnia. Rok 2017 był czasem wyraźnej korekty w tym trendzie, ale wiosna i lato 2018 go potwierdziły. Mogło być nieco inaczej, ale zdaje się, że właśnie kwestia Turcji pogłębiła siłę dolara - bo ostatecznie Trump ma dość duże szanse w starciu gospodarczo-politycznym z Erdoganem, a Strefa Euro, stojąca za drugą stroną eurodolarowej huśtawki - ma banki, które też coś mają lub mieć mogą: mianowicie problem, jeżeli Turcja nie będzie spłacać swych zobowiązań, w tychże bankach zaciągniętych.
Nasz złoty
Zdawać by się mogło, że gdzie Polska, a gdzie Turcja i do tego Waszyngton - ale nasza waluta jest w jednym koszyku z tzw. walutami rynków wschodzących, jak rand, lira czy peso z Meksyku. Złoty w ostatnich dniach został przeceniony np. do euro i dolara, stąd też na EUR/PLN w tym tygodniu obserwowaliśmy nawet 4,34, a na USD/PLN 3,84.
Teraz rynek nieco ochłonął. Na pierwszej z par mamy 4,29, na drugiej już ok. 3,75. W tym drugim wypadku to po prostu przełożenie ruchów eurodolara. Naturalnie trzeba pamiętać, że ci, którzy w 2017 podbijali wartość naszej waluty, realizują zyski już od początku roku - a zwłaszcza od połowy kwietnia. Trochę im jeszcze zostało miejsca, bo w końcówce 2016 para dolarowa wznosiła się do ok. 4,27. Na euro-złotym mieliśmy wówczas 4,50.
Złoty zaczął tracić do funta po 9 sierpnia (para była wtedy przy 4,72), 15-tego sierpnia zanotowano 4,86 z małym dodatkiem, a teraz widzimy 4,78. Oczywiście na tę parę mają wpływ także inne czynniki, jak dane z Wielkiej Brytanii, która ma przecież swoje problemy brexitowe - ale zdaje się, że w ostateczności złoty wciąż okazuje się ubogim kuzynem potężnego szterlinga, stąd też tanieje w chwilach rynkowych zawirowań.