Puls rynku
2016-06-22 07:05 | Rynki czekają na Brexit lub jego brak |
Raporty codzienne |
Niżej niż mogłoby się wydawać
U progu tego tygodnia wydawało się być może, iż eurodolar przed referendum brexitowym będzie jednak ustawiony wysoko, z mocnym euro, w okolicach 1,1370 czy wyżej. Wczorajszy dzień pokazał jednak, że to nie takie proste.
Trochę zaważyła na tym Janet Yellen (której wystąpienie w Senacie było wyważone, ale jednak zawierało w sobie potwierdzenie tego, że Fed zmierza ku podwyżkom stóp). Trochę mógł zrobić Mario Draghi (ujawniając, że nie ma jakiegoś szczególnego planu EBC na wypadek Brexitu – ale jak nie ma planu, to robi się niebezpieczenie i być może warto uciekać profilaktycznie od ryzyka...). I wreszcie mamy zwykłą spekulację, huśtawkę nastrojów, niepewność, plotki i pogłoski, próby ugrania czegoś przez każdą ze stron.
Tym sposobem notowano dziś nad ranem minima rzędu 1,1235 (mniej więcej), a teraz jesteśmy przy 1,1265 – co na tle kilku minionych sesji jest niskim kursem. Dziś nie będzie zbyt wielu danych makro istotnych dla eurodolara. O 11:15 odbędzie się przetarg EBC na pożyczki TLTRO, o 13:00 poznamy tygodniową dynamikę liczby wniosków o kredyt hipoteczny w USA, o 15:00 przedstawiony zostanie jeden z amerykańskich indeksów cen nieruchomości (FHFA). O 16:00 Janet Yellen będzie w Izbie Reprezentantów, ale zapewne powie z grubsza to, co w Senacie.
A jutro – wielki dzień. Będzie się działo. Może zostać podjęta decyzja bezprecedensowa. Nie jest w sumie do końca jasne, jak należy oceniać ewentualny Brexit. Zależy to od przyjętego punktu widzenia (np. czy mówimy o korzyściach i niekorzyściach dla Brytyjczyków, czy dla innych nacji), ale nawet i to nie wyjaśnia wszystkiego, podobnie jak określenie płaszczyzny, o której mówimy (gospodarcza, polityczna?). Znamienne jest to, że w takich krajach jak Polska nawet eurosceptycy są podzieleni. Z jednej bowiem strony mówi się, że Brexit byłby zaczątkiem rozpadu biurokratycznych struktur UE, ale z drugiej – że tak naprawdę wzmocniłby Niemcy, pozbawiając je przeciwwagi i pozwalając im na centralizację okrojonej UE wokół siebie.
Wbrew pozorom, brytyjska gospodarka w dłuższym terminie powinna sobie poradzić, np. dzięki korzystnym umowom handlowym z UE. Obie strony mają za wiele do stracenia. Ale na rynkach finansowych, na wirtualnych wykresach (które jednak kształtują w pewnej mierze realne ceny) – krótkoterminowo mogłoby dojść do potwornych zawirowań.
Orzeł polskiej krainy
Orzeł jest nieco słabszy niż np. przedwczoraj. Na USD/PLN mamy 3,90 – a były już (wczoraj) wyjścia do 3,9125. W razie poprawy sytuacji w grę wchodzi linia 3,86 jako wsparcie, niżej mamy ok. 3,83 – 3,8330, a w końcu 3,7830-50.
Nawiasem mówiąc, od początku kwietnia aż do 6 czerwca na wykresie USD/PLN panował trend wzrostowy. Został on pokonany, ale być może da się go w pewnej mierze reanimować – połączmy bowiem minima z 1 kwietnia, 3 maja i 20 – 21 czerwca. W takim układzie czerwcowe dołki poniżej 3,80 jawiłyby się li tylko jako mocna, ale chwilowa anomalia.
Na EUR/PLN widzimy 4,3925. Na kupno euro poziom nie najgorszy (skoro 16 czerwca byliśmy grubo powyżej 4,45) i nie najlepszy (bo w odwodzie jest 4,38 z ostatnich dni). O 14:00 poznamy indeksy koniunktury gospodarczej i konsumenckiej dla Polski, ale raczej nie wpłyną one na walutę. Niemal nigdy nie wpływają, a co dopiero w takim czasie, gdy oczy świata finansowego skupione są na Londynie.