Puls rynku
2016-02-12 14:23 | Tydzień, w którym dolar nadal był słaby |
Raporty tygodniowe |
Eurodolar wysoko
Czekamy jeszcze na odczyty, które napłyną z USA o 14:30 (dynamika sprzedaży detalicznej za styczeń, zmiany cen importu i eksportu za ów miesiąc) oraz o 16:00 (indeks Uniwersytetu Michigan). Wydaje się jednak, że nie wstrząsną one rynkiem na tyle, by odmienić ogólny obraz.
Ten obraz generalnie jest taki, że gracze wciąż mogą chcieć osłabiać dolara, nawet jeśli dziś korekcyjnie wykres idzie na południe. Ściślej rzecz ujmując, widzimy czarną świecę i kursy rzędu 1,1265-70, gdy mowa o sytuacji po godzinie 14:00. To jednak nie dziwi, skoro wczoraj ceny dobijały do 1,1370.
Janet Yellen była w tym tygodniu wyczekiwaną osobą, ale ani w środę, ani w czwartek nie powiedziała nic przełomowego. Musiała być ostrożna – i była, aż do przesady (nawet jeśli wystąpienia bankierów centralnych zawsze są oględne). Rynek podejrzewa, że w marcu nie będzie podwyżki stóp w USA – uważa się to za niemal pewne. Jednocześnie jednak Yellen postanowiła zasugerować, że generalnie podwyżki w roku bieżącym jak najbardziej są możliwe. Wszystko będzie jednak zależeć od danych makro tudzież sytuacji ogólnej.
Na sytuację ogólną wpływ mają np. takie czynniki jak cena ropy (która, mimo okresowych odbić, wciąż jest niska i spada, np. crude notowano wczoraj po 26 dolarów) czy sytuacja w Chinach. Akurat ten tydzień był trochę zwolniony z tego ostatniego napięcia, jako że Chińczycy fetują Nowy Rok i wrócą na rynki dopiero w poniedziałek.
Co do EBC, to nawet jeśli Mario Draghi szykuje większe luzowanie na marzec, to część rynku na pewno nie dowierza w siłę tego ruchu, a poza tym tak czy inaczej zostało jeszcze trochę czasu i wciąż można spekulować na rzecz wyższego eurodolara. Próby dobicia do 1,15 nie zaszokują nas w tym miesiącu, chyba że pękłoby najpierw wsparcie na 1,1235, a następnie to na 1,1160, przetestowane po publikacji wystąpienia Yellen.
Złoty – nieźle, ale pod napięciem
Taka jest nasza ogólna hipoteza – taka jak w powyższym tytule. Na przykład na USD/PLN od dwóch tygodni widać tendencję spadkową, która poradziła sobie nawet z trendem wzrostowym, łączącym dołki z 15 października i końcówki grudnia. Teoretycznie oznacza to, że otwarta jest droga co najmniej do 3,86, jeśli nie do 3,80.
Z drugiej strony, dziś mamy powrót na nieco wyższe poziomy po uprzednim teście linii 3,89. Złoty może i jest w niezłej formie (w tym także na EUR/PLN, gdzie poziom 4,4090 to dolna część 5-7-groszowej konsolidacji, widocznej w minionych dniach) – ale też jest walutą stale wystawioną na ryzyko. Innymi słowy, przy każdej większej panice rynkowej może być gwałtownie przeceniany. Taką panikę mogą wywołać np. Chiny, ale też i czynniki krajowe. Na przykład agencja S&P obniżyła w tym tygodniu rating dla polskiego sektora bankowego, a teoretycznie może się zdarzyć, że Moody's czy Fitch obniżą ogólny rating Polski, tak jak S&P zrobiła to w styczniu. Co więcej, złotemu mogłoby też szkodzić napięcie polityczne na ulicach, o ile wiosną opozycji uda się wyprowadzić ludzi na demonstracje.
W opisanej sytuacji sądzimy raczej, że nabywcy dolarów, mający przed sobą kilku- czy kilkunastodniowy horyzont czasowy, mimo wszystko powinni traktować obecne kursy jako niezłe, choć oczywiście część środków wypada postawić na scenariusz kontynuacji trendu. Ale być może mniejszą część. Podobnie na EUR/PLN, gdzie dopiero mocny ruch poniżej 4,3750 utwierdziłby nas w przekonaniu, że zmienia się zasadniczy obraz.