Puls rynku
2018-01-19 20:45 | Tydzień w trendzie bocznym |
Raporty tygodniowe |
Tak sobie wędrujemy
Mamy piątkowy wieczór i wyraźnie widzimy, że do przełomu na EUR/USD nie doszło. Główna para walutowa wspięła się u proga tygodnia na wysokie poziomy, po czym wędrowała w zakresie 1,22 – 1,23.
Oczywiście były małe odchylenia u góry (do 1,2315 w środę) oraz u dołu (do 1,2170 w nocy ze środy na czwartek), ale to niuanse.
Rynek utrzymuje siłę euro, ale nie podbija jej już w wyraźny sposób. I tak moc europejskiej waluty zdaje się być wykreowana trochę na wyrost – jakkolwiek nie sposób zaprzeczyć temu, że pojawiły się pewne czynniki o jastrzębim charakterze. Na przykład Weidmann z Bundesbanku czy Hansson z EBC mówili o tym, iż operacja QE nie powinna wybiegać poza wrzesień, nadmierny czy zbyt długi skup aktywów ma swoje negatywne strony, a gospodarka Eurolandu ma się dobrze. Na rzecz euro, albo raczej przeciw dolarowi świadczyły też niektóre wiadomości z USA, np. spory wokół możliwego shutdownu. Z drugiej strony, w Europie p. Villeroy z Banku Francji wyraził obawy co do zbyt mocnego euro, do tego w tle mamy perturbacje wokół możliwej (albo niemożliwej...) koalicji w Niemczech i wreszcie przyszłe wybory we Włoszech, gdzie mocną frakcję stanowią lewicowi eurosceptycy.
W przyszłym tygodniu poznamy m.in. indeks ZEW z Niemiec, indeks Richmond Fed (oba we wtorek), wskaźniki PMI dla usług i przemysłu Niemiec, Eurolandu, Francji czy USA (wstępne, pojawią się w środę), indeks Ifo (niemiecki, w czwartek) czy PKB USA (w piątek). Do tego w przyszły czwartek jest posiedzenie EBC, a po nim konferencja prasowa. Teoretycznie można sobie wyobrazić, że Mario Draghi spróbuje trochę obniżyć wycenę euro jakimiś sugestiami o gołębiej wymowie. Ale jeśli rynek się na to przygotuje, to może np. ustawić eurodolara względnie nisko (być może w dolnym rejonie pasa 1,22 – 1,23), a potem i tak poprowadzić go na północ, w ramach akcji tyleż paradoksalnej, co typowej dla rynku forex.
Nasz złoty
Za nami wskaźniki makroekonomiczne za grudzień, podane dziś po południu. Produkcja przemysłowa w skali rocznej wzrosła trochę słabiej od prognoz, było +2,7 proc., miało być +2,9 proc. Świetnie wypadła za to produkcja budowlano-montażowa, odnotowano zwyżkę o 12,7 proc. r/r wobec przewidywanego poziomu 10,1 proc. Rozczarowała sprzedaż detaliczna: +16,6 proc. m/m, +6 proc. r/r, zakładano zaś +19,5 proc. m/m, +8,7 proc. r/r.
Koniec końców, złoty nie zaliczył przełomu. W zasadzie trochę stracił, bo wieczorem widzimy 4,1720 na euro-złotym i 3,41 na USD/PLN, niemniej nie oznacza to nawet pokonania wcześniejszych maksimów z tygodnia. Ostatecznie jednak wydaje się, że aprecjacja naszej waluty przyhamowała. O ile mamy szansę zyskać do dolara, jeśli główna para przebije za jakiś czas 1,23, o tyle niewykluczone, że na euro-złotym potwierdzi się długoterminowy, łagodny, acz konsekwentny trend wzrostowy, którego linię prowadzić można przez minima z przełomu 2010 / 2011 i następnie z roku 2015.
Agencja Moody's wydała w tym tygodniu podsumowanie sytuacji Polski. Gospodarka ma się dobrze, ale zmiany w sądownictwie forsowane przez rząd mają, według analityków agencji, być czymś negatywnym także i z ekonomicznego punktu widzenia, prezentowanego przez inwestorów.