Puls rynku
2012-09-28 16:26 | Hiszpański tydzień |
Raporty tygodniowe |
Słabe nastroje na początek
W nowy tydzień inwestorzy z rynku eurodolara wchodzili w nie najlepszych nastrojach. Wysoki stopień niepewności, co do przyszłości Grecji i Hiszpanii powodował spadek apetytu na ryzyko. Poprzez to podczas poniedziałkowego poranka kurs pary EUR/USD osunął się w kierunku minimów z 13 września. Do pogłębienia spadków doprowadził słabszy od prognoz odczyt indeksu instytutu IFO. Piąty z rzędu miesiąc spadków źle podziałał na sentyment globalny, podobnie jak informacja, że deficyt budżetowy Hellady sięgnął poziomu 20 mld EUR, czyli niemal dwukrotnie więcej niż oczekiwano. W efekcie cena wspólnej waluty spadła do poziomu wsparcia na 1,29 dolara i tam doszło do konsolidacji.
Nocna próba odbijania zakończyła się niepowodzeniem i od wtorkowego poranka aż do południa kurs testował wspomniany poziom wsparcia. Podaż nie potrafiła jednak wykorzystać negatywnych informacji napływających w tym czasie na rynek m.in. o tym, że Grecja może potrzebować więcej czasu na uporządkowanie swoich finansów. W efekcie bezczynność niedźwiedzi doprowadziła do kontry ze strony kupujących. Wspomogła ich informacja o gotowości Ludowego Banku Chin do działań na rzecz dostosowywania polityki pieniężnej do warunków gospodarczych. Dzięki temu kurs przetestował poziom oporu na 1,2955, jednak brak dodatkowych impulsów do podtrzymania wzrostu doprowadził do cofnięcia notowań. W zachowaniu dobrego sentymentu nie pomógł zdecydowanie lepszy od prognoz wynik indeksu zaufania konsumentów wg. Conference Board.
Kolejne niepokojące informacje
Do spadków eurodolara w czasie wtorkowej sesji amerykańskiej przyczyniło się kilka negatywnych informacji, które w tym czasie napłynęły na rynek. Mniejsze znaczenie dla inwestorów miała jastrzębia wypowiedź Charelsa Polsssera ws. QE3. Szef FED z Filadelfii znany jest bowiem ze swojego krytycznego nastawienia wobec programu poluzowania ilościowego. Więcej negatywnych emocji zwianych było natomiast z doniesieniami z Hiszpanii. Zamieszki w Madrycie spowodowane protestami przeciwko oszczędnościom, czy zapowiedź wcześniejszych wyborów w Katalonii, jako podkreślenie autonomii tego regionu, pogorszyły i tak już nie najlepsze nastawienia świata finansów do sytuacji w tym kraju. Widoczne to było nie tylko w przecenie bardziej ryzykownych aktywów, które traciły także podczas środowego handlu, ale również na rynku długu, gdzie rentowność hiszpańskich 10-latków ponownie przekroczyła poziom 6%.
Próba powrotu na wyższe poziomy
Słaba środowa sesja europejska doprowadziła notowania głównej pary do nowego minimum na 1,2840. Kiepski nastrój udzielał się także handlującym akcjami i innymi mniej pewnymi aktywami. Odwrócenie nastąpiło dopiero w czasie sesji amerykańskiej. Nie miało to jednak związku z opublikowanymi danymi z rynku nieruchomości, gdzie liczba sprzedanych nowych domów osiągnęła poziom 373 tys. i okazał się słabsza od oczekiwań. Na zwiększenie dynamiki wzrostów wpływ miała za to informacja z Kraju Środka, według której w zeszłym tygodniu Ludowy Bank Chin poprzez operacje reverse repo wpompował w rynek 365 mld juanów. To podbiło ponownie spekulacje o luzowaniu polityki monetarnej w Kraju Środka i poprawiło sentyment na rynku. Pozytywny efekt wygasał jednak w miarę rozkręcania się sesji europejskiej. Rosnące obawy o doniesienia z Hiszpanii ws. budżetu, reform i audytu banków oraz słaby odczyt indeksów koniunktury gospodarczej w Strefie Euro sprowadziły notowania eurodolara z okolic oporu na 1,29 do poziomu 1,2850. Do odbicia z dziennych minimów doszło po opublikowaniu mieszanych danych z USA. Mimo spadku liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych ogólnie dane wypadły słabo. Rozczarował finalny wynik dynamiki PKB za II kwartał oraz mocny spadek dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku. Efekt słabych danych nie miał jednak długotrwałego wpływu na rynek. Pojawienie się informacji z Hiszpanii przywróciło nadzieje stronie popytowej.
Nowy budżet i reformy w Hiszpanii
Czwartkowe popołudnie na rynku eurodolara przebiegało pod znakiem poprawy nastrojów na rynkach globalnych. Widać to było między innymi w dynamicznej aprecjacji wspólnej waluty. Kurs pary EUR/USD przebił się przez opór na 1,29 i ruszył na północ. Za takim rozwojem sytuacji stały doniesienia z Hiszpanii ws. budżetu na 2013 rok oraz zaplanowanych reform. Przedstawiony przez rząd Mariano Rajoya pakiet cięć wydatków i zmian m.in. w administracji publicznej oraz na rynku pracy spodobał się rynkom finansowym. Dzięki temu spadł poziom awersji do ryzyka. W takim rozwoju wypadków można było oczekiwać kontynuacji wzrostów także podczas piątkowego handlu. Ten nie był już jednak tak oczywisty. Już od otwarcia sesji europejskiej inwestorzy mieli problem z określeniem trwałego kierunku. Byki próbowały skorzystać z okazji i przetestować poziom oporu na 1,2955, jednak podaż nie zamierzała ustępować miejsca na rynku. Do czasu dołączenia do handlu inwestorów zza oceanu notowania poruszały się w zakresie 1,2920 – 1,2950. W końcówce sesji osuwające się coraz mocniej indeksy giełdowe zaczęły szkodzić parze EUR/USD. Także słabe dane z USA, gdzie indeks Chicago PMI spadł poniżej bariery 50 pkt., pogorszyły nastrój rynkowy i zwiększyły skalę zniżki.
Początek z osłabieniem
Od otwarcia poniedziałkowej sesji ceny zagranicznych walut zmierzały na coraz wyższe poziomy. Wycenie złotego ciążył kiepski klimat inwestycyjny panujący na szeroki rynku, którego źródłem były obawy o przyszłość Hiszpanii i Grecji. Również słaby wynik indeksu IFO przyczynił się do zwiększenia skali przeceny. W efekcie cena dolara dotarła do poziomu 3,2250 zł, zaś euro zdrożało do 4,1590 zł. Słabość rodzimej waluty można było obserwować także podczas wtorkowego przedpołudnia. Obawy o wynik sprzedaży detalicznej w Polsce oraz stopy bezrobocia nie pozwoliły na mocniejsze odsunięcie się notowań od poniedziałkowych szczytów. Jednak jak się później okazało, mimo słabych danych pary złotowe nie zareagowały wzrostami, a wraz z umacnianiem się euro względem dolara zaczęły nawet wracać na niższe poziomy. To zatem potwierdziło fakt, że spora część oczekiwań, co do obniżki stóp procentowych, wykreowana wcześniejszymi słabymi odczytami m.in. z sektora przemysłowego została już zdyskontowana.
Hiszpania szkodzi ryzykowniejszym aktywom
Wtorkowa popołudniowa aprecjacja złotego została zakłócona informacjami jakie napłynęły z Hiszpanii. Zamieszki w Madrycie będące efektem protestów przeciwko oszczędnościom oraz zapowiedź przyspieszonych wyborów w Katalonii spowodowały pogorszenie sentymentu globalnego i wzrost awersji do ryzyka. Poprzez to para USD/PLN środowe notowania otwierała z poziomu oporu na 3,2250. Bardziej stabilnie zachowywał się kurs pary EUR/PLN, który oscylował wokół wartości 4,15. W dalszej części sesji nastrój nie sprzyjał kupowaniu bardziej ryzykownych aktywów. Spadający coraz niżej kurs eurodolara zniechęcał inwestorów do rodzimej waluty. Również gołębi ton wypowiedzi prezesa NBP przełożył się na spadek notowań. W tej sytuacji złoty mocniej tracił wobec dolara, natomiast notowania EUR/PLN pozostawały stabilne. Do odwrócenia sytuacji inwestorzy próbowali wykorzystać słabsze dane z USA, jednak efekt tych działań był niewielki.
Lepsza końcówka
Czwartkowe notowania rozpoczęły się dobrze dla par złotowych. Próba odreagowania sprowadziła ceny euro i dolara na niższe poziomu. Pozytywne nastawienie uczestników rynku nie trwało jednak długo. Słabszy odczyt indeksów koniunktury w Strefie Euro doprowadził do powrotu kiepskiego klimatu inwestycyjnego. Po dość nerwowym początku na rynku pojawiło się trochę uspokojenia i notowania przeszły w ruch boczny. Inwestorzy oczekiwali na informacje ze strony hiszpańskiego rządu na temat reform i budżetu na 2013 rok. Przedstawiona koncepcja cięć wydatków i zmian m.in. w administracji publicznej i na rynku pracy spodobała się uczestnikom handlu i zdjęła z rynku sporą dawkę niepewności. Dzięki temu poprawił się nastrój i ryzykowne aktywa znów znalazły się w centrum zainteresowania. Już w czwartek wieczorem kurs pary USD/PLN przebił się poniżej wartości 3,20, a euro potaniało do 4,1250 zł. Na otwarciu piątkowego handlu w Europie ceny zagranicznych walut były jeszcze niższe. Jednak problemy z określeniem kierunku na eurodolarze spowodowały, że pary złotowe przeszły w stan konsolidacji. Próby schodzenia na niższe poziomy zakończyły się niepowodzeniem, głównie z uwagi na spadki na giełdach, które szkodziły również eurodolarowi. W końcówce sesji doszło do odbicia, głównie za sprawą słabego odczytu indeksu Chicago PMI, który spadł poniżej poziomu 50 pkt.