Puls rynku
2012-10-26 15:55 | Tydzień korekty na eurodolarze |
Raporty tygodniowe |
Początek bez danych
Nowy tydzień eurodolar rozpoczął od odrabiania piątkowej przeceny. W aprecjacji euro pomagała informacja o zwycięstwie Parli Ludowej, premiera Mariano Rajoya w wyborach do lokalnych władz regionu Galicji. Optymizm zbudowany na tym doniesieniu skończył się jednak wraz z rozpoczęciem handlu na Starym Kontynencie. Brak impulsów między innymi w postaci danych makroekonomicznych spowodował, że byki miały problem z pokonaniem poziomu oporu na 1,3070.
Wykorzystała to strona podażowa i w krótkim czasie sprowadziła kurs do wartości 1,3030. Poziom ten jednak okazał się zbyt trudny do szybkiego złamania. Udało się to dopiero w czasie wtorkowej sesji po ogłoszeniu niepokojących informacji z banku centralnego Hiszpanii. Obniżka prognoz odnośnie dynamiki PKB w III kwartale podniosła poziom awersji do ryzyka. W następstwie wzrosła presja na wspólną walutę. Kurs pary EUR/USD spadł do ważnego wsparcia na 1,30, który został szybko przebity. Rozczarowujące dane kwartalne amerykańskich spółek dodatkowo napędzały wyprzedaż ryzykownych aktywów. Główna para zbliżyła się do kolejnego istotnego poziomu.
Słabe dane osłabiają euro
Jeszcze w wtorek wieczorem byki podjęły próbę obrony na poziomie 1,2950. To ważne wsparcie pozwoliło wyprowadzić korektę. Notowania zbliżyły się do poziomu 1,30, który nie został jednak przebity. Na drodze kupującym stanęły opublikowane w środę słabe dane makroekonomiczne. Gorsze od prognoz odczyty indeksu PMI dla przemysłu i usług w Niemczech oraz całej Strefie Euro doprowadziły do wzrostu awersji do ryzyka. Również kiepski wynik indeksu IFO zwiększył skalę przeceny euro. W efekcie notowania eurodolara sięgnęły poziomu 1,2922, który ostatnio zanotowano na początku zeszłego tygodnia. Niższych wartości nie udało się jednak utrzymać zbyt długo. Dynamiczna przecena został odreagowana, głównie dzięki oczekiwaniom na dane z USA. Również doniesienia, jakoby Grecja dostała dodatkowy czas na osiągnięcie celów fiskalnych spowodowało wzrost optymizmu na rynku. Na tej fali cena euro powróciła ponad poziom 1,30 dolara. Mimo jednak poprawy nastrojów bykom nie udało się przedostać wyżej. Obszar oporu (1,30 – 1,3030) okazał się zbyt mocny. Nie pomogły lepsze dane z USA m.in. o dużym wzroście wstępnych zamówień na dobra trwałego użytku. W następstwie trudności popyt ustąpił miejsca podaży, która wykorzystała nadarzającą się okazję i przy niestabilnych nastrojach sprowadziła notowania najpierw do poziomu 1,2950, a następnie do 1,2920. W spadkach notowań pomogły rozczarowujące dane kwartalne ze spółek Apple i Amazon.
PKB poprawia nastoje
Piątkową sesją europejską byki z rynku eurodolara rozpoczęły od obrony na poziomie 1,2920. Przez pierwsze kilka kwadransów strona podażowa próbowała wykorzystać słabszy klimat inwestycyjny, by zepchnąć kurs pary EUR/USD na niższe poziomy. Bezowocność tych działań w połączeniu ze zbliżającymi się danymi o amerykańskim PKB doprowadziły do zmniejszenia presji na spadek. Powróciła ona w miarę zbliżania się do popołudniowych danych. Niedźwiedziom udało się przełamać czwartkowe dołki i doprowadzić do testu wsparcia na 1,29. Nie doprowadziły one jednak do złamania tego poziomu, co w połączeniu z nieco lepszy od oczekiwań odczytem dynamik PKB w Stanach Zjednoczonych zaowocowało odbiciem. Pomogło w tym także odwrócenie sytuacji na rynkach akcji. W efekcie notowania eurodolara powróciły w okolicę poziomu 1,2950. Kontynuacja wzrostów w dalszej części piątkowego handlu może dać szansę na utrzymanie wykresu w kanale wzrostowym. To zaś byłoby pozytywnym sygnałem na przyszły tydzień.
Słabe dane, słaby początek
Nowy tydzień na krajowym rynku walutowy rozpoczął się obiecująco. Dobre nastawienie inwestorów z Azji pozwoliło parom złotowym na oddalenie się od piątkowych maksimów. Aprecjacja skończyła się jednak wraz z otwarciem rynków europejskich. Osunięcie na eurodolarze przełożyło się na osłabienie rodzimej waluty i powrót kursów do okolic piątkowych szczytów. Sytuacja uległa pogorszeniu podczas wtorkowych obrotów. Złożyły się na to dwa elementy: kiepskie informacje z rynków zewnętrznych w postaci obniżki prognoz dla PKB Hiszpanii oraz słabe dane makroekonomiczne z Polski. Ten drugi czynnik miał tym razem większe znaczenie. Mocniejsze od oczekiwanego spowolnienie dynamiki sprzedaży detalicznej spowodowało wzrost oczekiwań na obniżenie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. W efekcie kurs pary USD/PLN podskoczył do poziomu 3,1940, a kurs EUR/PLN przetestował poziom 4,14. Po tej dynamicznej deprecjacji na rynku pojawiła się próba odreagowania, ale nie przyniosła ona długotrwałych efektów i już w środę rano notowania startowały z poziomów bliskich wtorkowym maksimom.
Słabe dane z Europy makro szkodzą złotemu
W środę złoty kontynuował trend deprecjacyjny. Inwestorzy cały czas mieli w pamięci rosnące prawdopodobieństwo poluzowania przez RPP polityki monetarnej już w listopadzie. Dodatkowo w tym dniu dostali kolejny argument skłaniający do pozbywania się bardziej ryzykownych aktywów. Słabe dane makroekonomiczne ze Strefy Euro oraz największego partnera handlowego Polski, Niemiec, podbiły poziom niepewności. Efektem był wzrost notowań pary USD/PLN do poziomu 3,2140 i pary EUR/PLN do 4,1650. Te podwyższone wartości zdołały utrzymać się aż do czwartkowej sesji. Wtedy też doszło do próby odreagowania. Wzrastający kurs eurodolara, lepsze dane makroekonomiczne z Wielkiej Brytanii, gdzie pozytywnie zaskoczył odczyt dynamiki PKB oraz ogólna poprawa sentymentu na rynkach globalnych dała szansę na niższe ceny zagranicznych walut. Sprzyjający ryzykownym aktywom klimat zniknął jednak w drugiej połowie czwartkowej sesji. Powrót spadków na eurodolarze przesadził o losie rodzimej waluty. W zatrzymaniu przeceny nie pomogły lepsze dane z USA. Do zwiększenia skali osłabienia złotego przyczyniły się dodatkowo głosy ze strony NBP. Prezes Marek Belka wyraził pogląd, że w obecnej sytuacji obniżka stóp procentowych była by naturalnym działaniem. W takim stanowisku poprał go Andrzej Bratkowski, który ocenił, że do końca pierwszego kwartału obniżka stóp powinna sięgnąć 100 lub nawet 125 punktów bazowych.
Dane z USA pomogły złotemu w końcówce
Ostatni dzień tygodnia na krajowym rynku walutowym charakteryzował się sporą zmiennością. Otwarcie sesji londyńskiej przyniosło umocnienie złotego. Rodzima waluta podjęła próbę odsunięcia się od czwartkowych szczytów. Początkowo wyglądało to dobrze, jednak w miarę upływu czasu zmienność podnosiła się. Cena dolara powróciła pod wartość 3,22, natomiast w stosunku do euro złoty starał się utrzymać wypracowane umocnienie. Sytuacja zmieniła się dopiero po opublikowaniu danych o amerykańskim PKB. Dynamika wzrostu w III kwartale wyniosła 2% i była o 0,1% większa niż oczekiwali tego analitycy. Lepszy odczyt pomógł bykom z rynków giełdowych oraz eurodolara. To natomiast przełożyło się pozytywnie na krajowy rynek walutowy. Cena dolara w końcówce piątkowej sesji spadła do poziomu 3,20, natomiast euro potaniało do 4,14 zł.