Puls rynku
2013-09-20 16:30 | Środa była dniem przełomowym |
Raporty tygodniowe |
Senna atmosfera
Na wykresie głównej pary walutowej, tj. EUR/USD, działo się dziś raczej niewiele. Dzienne minimum wypadło minimalnie powyżej 1,35, maksimum zaś (jak dotąd) na 1,3550. Sytuacja wciąż nie jest do końca rozstrzygnięta, może odnieść wrażenie, że gracze są niepewni. Z jednej strony utrzymują się wysokie poziomy wywołane wypowiedziami Bernanke i decyzjami FOMC ze środy, z drugiej strony oczywiste jest, że był to gwałtowny, jednorazowy efekt, niekoniecznie poparty solidnymi fundamentami. Co ciekawe, James Bullard, szef Rezerwy Federalnej z San Francisco, przyznał dziś w wywiadzie telewizyjnym, iż FOMC był podczas wrześniowego posiedzenia bliski podjęcia decyzji o cięciu programu QE3. Taki głos wprowadza zatem nutę pesymizmu, jeśli uznać, że scenariuszem optymistycznym jest kontynuacja tej operacji „druku pieniędzy”.
Oczywiście scenariusz ten jest optymistyczny li tylko w pojęciu inwestorów liczących na nagłe zwyżki kursów i indeksów, zupełnie inną kwestią jest natomiast jego pożytek dla gospodarki. Na razie nie wygląda na to, by Amerykanom wiodło się świetnie, kolejne odczyty makro są dość zróżnicowane, a Ben Bernanke uważa po prostu, że lekarstwa podano zbyt mało. Skutków QE3 nie obawiają się rzecz jasna ci, którzy sądzą, że państwo może dowolnie emitować pieniądz, deficyty i długi nie są problemem, a gospodarka państwa to coś w magiczny sposób innego niż mikroekonomia i dopinanie budżetu domowego. Ci, którzy nie mają tyle wiary, spoglądają na QE3 raczej z rozdrażnieniem, albo i lękiem.
Odnotujmy, że w poniedziałek pojawi się rankiem seria odczytów PMI dla usług i przemysłu Niemiec, Strefy Euro i Francji. Słabsze wyniki mogą ostudzić zapał inwestorów i skierować wykres w dół. Przypomnijmy, że ostatnimi czasy ze Strefy Euro nadeszły słabe wyniki sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej.
W kończącym się tygodniu to właśnie środa była kluczowym i przełomowym dniem, a ściślej rzecz ujmując – środowy wieczór. Zauważmy, że od poniedziałkowego poranka aż do przemówienia Bernanke wahania obejmowały jedynie skromny zakres 1,3326 – 1,3387. W poniedziałek słabo wypadł indeks NY Empire State (spadek z 8,24 pkt do 6,29 pkt), a dynamika produkcji przemysłowej w USA wpisała się w prognozy (0,4 proc. m/m).
Powrót na wyższe poziomy
Ten tydzień nasza waluta rozpoczęła w okolicach 3,1450, jeśli chodzi o USD/PLN – oraz 4,1970, gdy mowa o EUR/PLN. O ile jednak w piątek po południu wykres pary dolarowej znajduje się mimo wszystko niżej niż w poniedziałek rano (mamy kurs 3,1230), o tyle na parze powiązanej z euro notowany jest poziom 4,2250. Ta druga sytuacja oznacza, że wykres powrócił do poziomów, które notowano przed przełomową wypowiedzią Bernanke. Gdy natomiast szef Fed ogłosił, że QE3 jeszcze potrwa – i to, jak na razie, w niezmienionej skali, to szybko pojawiły się świetne okazje do zakupu tak euro (nawet po 4,1580 i 4,1450), jak i dolara (minimum w okolicach 3,0640). Ostatnie godziny piątkowej sesji pokazują, że złoty po całodziennym osłabieniu nieco się umacnia, ale oczywiście to już zupełnie inne, wyższe poziomy. W poniedziałek wpływ na sytuację będą miały wspomniane już poranne odczyty PMI, a konkretniej to, jak wpłyną na eurodolara. Co ciekawe, dzisiejsze osłabienie złotego było dość duże mimo skromnych w zasadzie ruchów na EUR/USD. W jakiś sposób pokazuje to, że jednodniowa wielka siła naszej waluty była nieuzasadniona, a ruchy miały mocno spekulacyjny charakter.