FMC Management
 

Aktualności

RSS Facebook

Kategorie

Kalendarium

09 styczeń 2025

Puls rynku: Raporty codzienne

2016-11-15 19:45

Polska ze słabym PKB

Fed, dolar, grudzień

Szef bostońskiej Rezerwy Federalnej - Eric Rosengren - stwierdził dziś, że oczekiwania na grudniową podwyżkę stóp w Stanach są 'plausible', czyli wiarygodne, sensowne, akceptowalne itd. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę inflację i zbliżanie się rynku pracy do stanu pełnego zatrudnienia. Na te czynniki powołał się zresztą także Rosengren.

Nastawienie bostońskiego urzędnika jest od dłuższego czasu mocno jastrzębie. We wrześniu znalazł się w trzyosobowym gronie tych, którzy głosowali za dokonaniem podwyżki. U progu listopada przyłączył się do konsensusu, tj. głosował za utrzymaniem stóp - ale, jak sam stwierdził, tylko dlatego, że jego zdaniem w komunikacie FOMC wystarczająco mocno zasugerowano termin grudniowy.

Dość jastrzębio wypowiedział się też Tarullo, inny przedstawiciel Fed. Według niego ma sens rozmawianie o podwyżkach stóp i nie ma zbyt wysokiego zagrożenia recesją.

2016-11-15 06:07

Perypetie złotego na globalnym tle

Eurodolar w akcji
Wczoraj wypowiedzieli się przedstawiciele Rezerwy Federalnej – Robert Kaplan i Jeffrey Lacker. Ten pierwszy stwierdził, że w bliskim terminie powinien nastąpić ruch w polityce pieniężnej, przez co należy oczywiście rozumieć podwyżkę stóp. Na rynku wycenia się już prawdopodobieństwo grudniowego zacieśnienia na 92 proc. Paradoksalnie może to ograniczyć potencjał umacniania dolara, jako że temat jest już mocno wyceniony.

Na razie EUR/USD pozycjonuje się w pobliżu 1,0750, jakkolwiek wczoraj ocierał się nawet o 1,0710. Teoretycznie otwarta jest droga nawet i do 1,05 – czyli do dolnego ograniczenia konsolidacji trwającej od prawie dwóch lat. Wędrówka tam może jednak trochę potrwać, choćby dlatego, że ruch grudniowy, jak wspomnieliśmy, jest silnie wyceniony, a poza tym rynek potrzebuje korekty po ostatnim wzmocnieniu waluty USA.

Jeffrey Lacker stwierdził, że luźniejsza polityka fiskalna (niższe i prostsze podatki, a to proponuje Trump) może wymagać wyższych stóp procentowych, aczkolwiek jeszcze za wcześnie jest na to, by Fed reagował na politykę prezydenta-elekta.

2016-11-14 21:09

W głąb długoterminowej konsolidacji

Główna para, globalny rynek
Nowa Zelandia zmaga się z tsunami i trzęsieniami ziemi, zaś kurs NSD/USD od paru dni idzie w dół – z okolic 0,74 do 0,71 i niżej. Obrazuje to spadek wartości waluty nowozelandzkiej na korzyść amerykańskiej. Równocześnie zresztą w dół biegnie EUR/USD, co wpisuje się w długoterminową, wszczętą u progu roku 2015, konsolidację między 1,05 a 1,17.

Faza spadkowa tejże konsolidacji ciągnie się powoli już od 3 maja, kiedy to wykres wybijał się ponad 1,16. Dziś zbliżał się do 1,0710, co oznaczało przetestowanie minimów obserwowanych 5 stycznia. Jest to jakiś poziom do korekty, owszem, ale nie musi ona oznaczać całkowitej zmiany generalnej tendencji. Dolar ma przed sobą przyszłość – co mówimy w kontekście prawdopodobnych podwyżek stóp w grudniu i w przyszłym roku.

Silnie wzrosła w ostatnich dniach rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich – z okolic 1,77 – 1,90 proc. do 2,28 proc. Wiąże się to ze wzrostem oczekiwań rynkowych dotyczących wyższej inflacji, które pojawiły się po wygranej Trumpa. Inna rzecz, że nowojorski oddział Fed jest tu oględny, sugerując, że inflacja przez trzy lata będzie z grubsza taka sama, jeśli mierzyć to medianą.

2016-11-10 07:59

Nowa epoka czy nic takiego?

Globalna sytuacja
J. Williams z Rezerwy Federalnej stwierdził, że FOMC może zacząć stopniowo wycofywać się w najbliższych latach z polityki akomodacyjnej, czyli z ultra-niskich stóp procentowych. Liczy też na zbliżanie się inflacji do celu.

Cóż, mimo wygranej Trumpa – a może właśnie dzięki niej – wykres schodził wczoraj w rejon 1,09. Obecnie mamy ok. 1,0940, a rodząca się świeca dzienna jest białego koloru, czyli wzrostowa. To akurat nie dziwi, biorąc pod uwagę, że rynkowi należy się jakaś korekta.

Spadek eurodolara to skutek tego, że najpierw wszyscy (albo wszyscy mniej rozsądni, chciałoby się rzec złośliwie) panicznie uwierzyli w to, że Trump jest jakimś niszczycielskim fatum. Wykres wywindowano w nocy z wtorku na środę do niebotycznych poziomów w pobliżu 1,13. Nie miało to sensu – FOMC prawdopodobnie i tak podwyższy stopy w grudniu, a potem wykona jeden lub dwa ruchy w 2017. Trump nie obróci USA w gruzy (niby dlaczego miałoby się tak stać?), a szybcy gracze szybko zaczęli odwracać pozycje, gdy ruszyła sprzedaż faktów. Przy okazji potwierdziła się generalna tendencja rozpoczęta 3 maja (gdy eurodolar wybijał ponad 1,16). Z drugiej strony, w grudniu może się okazać, że sytuacja jest tak wyceniona, iż sama podwyżka nie wywoła już gwałtownego ruchu – chyba że po drodze pojawią się jakieś komunikaty z kręgu FOMC burzące jastrzębi przekaz.

2016-11-09 14:54

Na chłodno

Podsumowanie po bitwie
Nasz poranny raport był dziś bardzo lakoniczny – ale z ręką na sercu możemy zapewnić, iż wynikało to z obiektywnych okoliczności. Po pierwsze, wygrana Trumpa mimo wszystko nie była jeszcze rzeczą pewną, wciąż czekaliśmy na finalne informacje. Po drugie, sytuacja na parach walutowych i innych wykresach zmieniała się bardzo dynamicznie i trudno było ją uchwycić.

Ale minęło już dobrych kilka godzin i sytuacja się wyprostowała (w dużej mierze). Otóż rzuca się w oczy to, że cała panika na punkcie opcji "prezydent Trump" była nonsensowna – choć oczywiście nie dla tych, którzy zdążyli na tym zarobić, być może nieźle. Ci, którzy zajęli i odwrócili pozycje zbyt późno – mogą żałować. A tymczasem po ataku na 1,13 widzimy na eurodolarze poziom 1,1030 – a muśnięto wręcz 1,10. Czyli pomimo wygranej Trumpa potwierdza się tendencja spadkowa, o której wczoraj pisaliśmy, a która sięga 3 maja, kiedy to po przekroczeniu 1,16 nastąpił odwrót w kierunku wzmocnionego dolara.

Przede wszystkim nadal wysoka jest szansa na to, że Fed podniesie w grudniu stopy. Trudno przecież, by po wszystkich sugestiach i zapowiedziach oficjele Fed ogłosili, że nie wykonują tego ruchu z powodu Trumpa – skoro nie powinni się przejmować polityką i nie powinni jawnie oceniać polityków. Oczywiście mogą znaleźć inne wytłumaczenie, ale to raczej wątpliwe. Rynek raczej zakłada zacieśnienie polityki, a następnie jakieś ruchy w 2017 (może dwa, a nie jeden). Z drugiej strony, im bardziej będzie to wyceniane, tym mniejsze wrażenie będzie robić na graczach. Na razie jednak wciąż tendencja jest taka, jak pisaliśmy.

2016-11-09 07:22

Amerykańska noc za nami

Jednak Trump?
Koń jaki jest, każdy widzi – pamiętamy ową słynną definicję z XVIII-wiecznej polskiej encyklopedii. Rzecz jest mocno zmitologizowana, bo jednak po tym wstępie następował tak naprawdę dłuższy opis rozmaitych faktów związanych z końmi.

Tak też i my z jednej strony możemy po prostu powiedzieć: z wyborami w USA jest tak, jak wszyscy widzą, o ile ktoś już wstał i uruchomił komputer, radio czy internet. Z drugiej strony, wypada jednak rozwinąć wątek.

2016-11-08 18:18

Decydujące starcie

Kwestia godzin
Wiadomo, co mamy na myśli. Ale cóż, nie zawsze w analizie rynków finansowych da się być jakoś szczególnie oryginalnym. Zasadnicze tematy po prostu trzeba przypomnieć i omówić – nawet jeśli w tym konkretnym wypadku mamy do czynienia z klarownym zagadnieniem.

Trump czy Clinton? Rynek zdaje się wierzyć, że jednak Clinton, biorąc pod uwagę, że dolar utrzymuje swoją siłę – przynajmniej w porównaniu z maksimami notowanymi w ubiegłym tygodniu. Wtedy wykres eurodolara uciekał nawet do 1,1125 – a więc do wysoko usytuowanego lokalnego oporu. Była to panika wygenerowana po tym, jak wcześniej położono pewne kłody pod nogi pani Clinton, ciągnąc wątek afery taśmowej. Ale z dużej chmury mały deszcz – dolar odzyskał swoje, gdy FBI nie zdecydowała się na postawienie zarzutów kandydatce. Inna rzecz, że ten poziom 1,1030, jaki teraz mamy, to i tak Himalaje (a co najmniej Alpy lub jeszcze lepiej – Apallachy) w porównaniu z 1,0850 – dołkiem z 25 października.

Nawiasem mówiąc, przy odrobinie dobrej woli można wytypować ciekawy trend spadkowy – począwszy od 3 maja (1,1612), poprzez liczne szczyty lokalne z sierpnia i września, aż po ostatnie maksima – choć te formalnie nie naruszyły owej linii. Odwrót z początku tego tygodnia sugeruje, że ta spadkowa tendencja się potwierdza. Jeśli wygra Clinton – będzie tak prawie na pewno. Trump może natomiast mocno zachwiać rynkiem.

2016-11-08 05:31

To już dziś - wszyscy w oczekiwaniu

Czas Clinton i Trumpa
Byłoby truizmem powtarzanie tu oczywistych analiz politycznych i porównywanie Clinton z Trump – co zresztą już robiliśmy w poprzednich dniach. Oboje reprezentują w pewnym sensie środowisko ludzi majętnych i wpływowych, ale doprawdy trudno, by politycy aspirujący w USA do takiego urzędu jak funkcja prezydenta – nie mieli tych cech. Różnią się zresztą pod wieloma względami i zdają się to być prawdziwe różnice.

Dla nas – przynajmniej w krótkim terminie, na bieżąco – nie jest aż tak istotne to, kto naprawdę będzie lepszym prezydentem i czyj program gospodarczy jest autentycznie lepszy dla Ameryki. W krótkim zasięgu czasowym kluczowe jest raczej to, w co wierzą inwestorzy – tj. większość z nich, prowadzona przez tych największych, rozgrywających. Jak już pisaliśmy, Clinton zasadniczo ma sympatię wielkich banków i wielkiego biznesu tudzież wielu czołowych ekonomistów, stąd też jej wygrana powinna wzmocnić dolara. Już jest to zresztą dyskontowane – EUR/USD pozycjonuje się przy 1,1040, podczas gdy w chwilach największej niepewności dochodził (w ubiegłym tygodniu) do 1,1140 i wyżej. Trump przedstawiany jest jako swoisty barbarzyńca spoza nowego, wspaniałego świata – i jego wygrana może poskutkować krótkotrwałą paniką.

Serwis zintegrowany z aplikacjami LucidOffice