Puls rynku: Raporty tygodniowe
2016-02-19 18:06 | Eurodolar - pomiędzy EBC i Fed |
W dół czy w górę?
Przez pierwszych kilkanaście dni lutego, w każdym razie po przebiciu wcześniejszej, trwającej dwa miesiące konsolidacji, mogło się wydawać, że wszystko zmierza w stronę mocnego euro – choćby dlatego, że systematycznie malały szanse na marcową podwyżkę stóp w USA.
Z drugiej strony, choć 11 lutego osiągnięto 1,1375 jako maksimum, to później ceny spadały. Sesje wczorajsza i dzisiejsza pozwoliły nawet – co poniekąd zapowiadaliśmy, a na pewno dopuszczaliśmy – na przetestowanie dawnego górnego ograniczenia konsolidacyjnego, tj. rejonu 1,1060-80. Wpisały się w to przynajmniej trzy wypowiedzi oficjeli Fed: Harkera, Rosengrena i zwłaszcza Bullarda, który generalnie uważany jest za dość jastrzębiego, a jednak ostatnio wypadł gołębio.
Z drugiej strony, niejako dla odmiany dość jastrzębio zaprezentował się John Williams z San Francisco, który wypowiadał się wczoraj. Zdawał się bagatelizować wpływ problemów azjatyckich i podkreślać swą wiarę w spadek bezrobocia i wzrost inflacji. Umiarkowanie jastrzębio wypadła też w gruncie rzeczy Loretta Mester, choć w dzisiejszym długim referacie trudno było o bardziej precyzyjne deklaracje.
2016-02-12 14:23 | Tydzień, w którym dolar nadal był słaby |
Eurodolar wysoko
Czekamy jeszcze na odczyty, które napłyną z USA o 14:30 (dynamika sprzedaży detalicznej za styczeń, zmiany cen importu i eksportu za ów miesiąc) oraz o 16:00 (indeks Uniwersytetu Michigan). Wydaje się jednak, że nie wstrząsną one rynkiem na tyle, by odmienić ogólny obraz.
Ten obraz generalnie jest taki, że gracze wciąż mogą chcieć osłabiać dolara, nawet jeśli dziś korekcyjnie wykres idzie na południe. Ściślej rzecz ujmując, widzimy czarną świecę i kursy rzędu 1,1265-70, gdy mowa o sytuacji po godzinie 14:00. To jednak nie dziwi, skoro wczoraj ceny dobijały do 1,1370.
Janet Yellen była w tym tygodniu wyczekiwaną osobą, ale ani w środę, ani w czwartek nie powiedziała nic przełomowego. Musiała być ostrożna – i była, aż do przesady (nawet jeśli wystąpienia bankierów centralnych zawsze są oględne). Rynek podejrzewa, że w marcu nie będzie podwyżki stóp w USA – uważa się to za niemal pewne. Jednocześnie jednak Yellen postanowiła zasugerować, że generalnie podwyżki w roku bieżącym jak najbardziej są możliwe. Wszystko będzie jednak zależeć od danych makro tudzież sytuacji ogólnej.
2016-02-05 14:42 | Ważny tydzień, ważne zmiany |
Konsolidacja to już historia
Trend boczny na eurodolarze był naprawdę silny i wyraźny przez równo dwa miesiące. Jak pamiętamy, 3 grudnia Mario Draghi rozczarował rynki, ponieważ ogłoszone przez niego pogłębienie luzowania ilościowego, ograniczone do obniżki stóp i przedłużenia (ale nie powiększenia) QE – zostało odebrane jako rozczarowujące.
Wówczas EUR/USD gwałtownie wybił się z poziomów w pobliżu 1,06 do okolic 1,10. Później mieliśmy przez całą resztę grudnia, styczeń i początek lutego wahania w zakresie 1,08 – 1,10, choć formalne minima to ok. 1,0710 (u progu nowego roku), a szczyty notowano na 1,1060 (pierwsza połowa grudnia).
Dopiero w tym tygodniu gracze uznali, że warto rozbić konsolidację – i to górą. Duża część danych makro, napływających w ostatnim czasie z USA, była dość słaba – np. indeksy PMI i ISM dla usług, jak też i subindeks zatrudnienia ISM wpisały się w ten nurt. Inne odczyty były w najlepszym razie skromne, w każdym razie na ogół bez rewelacji. Do tego pojawiały się co jakiś czas kłopoty na rynku chińskim, choć trzeba przyznać, że akurat dziś sesja w Szanghaju była tylko nieznacznie na minusie, a poza tym giełda będzie tam do 15 lutego zamknięta (obchodzony będzie Chiński Nowy Rok).
W każdym razie już przedwczoraj, właśnie po odczytach PMI i ISM, rynek podbił gwałtownie wartość euro. Fundamenty miały znaczenie, oczywiście, ale sam atak był też na pewno napędzany spekulacją, jak to zwykle przy łamaniu trendu bocznego. Wczoraj (4 lutego) notowano nawet wyjścia do 1,1235. Rynek uważa, że w obecnym układzie danych makro FOMC zrezygnuje z podwyżki stóp w marcu.
2016-01-22 17:31 | Tydzień, w którym złoty próbował leczyć rany |
Wciąż w trendzie bocznym
W największej ogólności postrzegamy w dalszym ciągu sytuację na eurodolarze jako konsolidację. Myślimy przy tym o okresie od 3 grudnia, kiedy to Mario Draghi rozczarował rynku, pośrednio podbijając przez to wartość euro kosztem dolara.
Od tego czasu zasadniczy zakres wahań to mniej więcej 1,08 – 1,10 (choć formalnie notowano minima przy 1,0710 i maksima na 1,1060). Ten tydzień, który właśnie się kończy (przynajmniej jeśli mowa o dniach roboczych), nie przyniósł znaczącej odmiany sytuacji.
To znaczy: nie przyniósł jej na wykresie, bo konsolidacja nadal jest aktualna, nawet jeśli dolar ostatnio zyskuje, co skutkuje np. kursem 1,0820, który możemy oglądać dziś wieczorem. Tym niemniej w tle zabłysły, uwidoczniły się czy przynajmniej zamajaczyły już pewne istotne kwestie fundamentalne.
Otóż Mario Draghi dał wczoraj do zrozumienia, że dostrzega sporo czynników ryzyka i słabości w gospodarce europejskiej i światowej. Co prawda wpływ operacji QE ocenił jako pozytywny, moglibyśmy więc się dziwić, czemu jest tak źle, skoro w rynek zainwestowano tyle zbawiennego dobra – ale wiadomo, jaka byłaby odpowiedź. Taka, że lekarstwo działa, ale jest go jeszcze zbyt mało. Istotnie, EBC ma na kolejnym posiedzeniu dokonać przeglądu polityki (znów) – i niewykluczone są kolejne ruchy, jak np. dalsze obniżki stóp czy poszerzenie skali QE.
2016-01-15 17:37 | Tydzień na głównej parze - kontynuacja konsolidacji |
Półtora miesiąca
Jak dobrze pamiętamy, 3 grudnia eurodolar – za sprawą słów Mario Draghiego – wywindował się w szybkim tempie z okolic 1,06 do poziomów wyższych niż 1,08. W zasadzie od tego czasu wykres porusza się w pasie 1,08 – 1,10, jakkolwiek jeśli chcielibyśmy być precyzyjni, to w grudniu momentami notowania sięgały 1,1060, zaś u progu tego roku spadały do 1,0715.
Ten tydzień utrzymał jednak zasadniczą konsolidację. Nie jest do końca jasne, czy Fed zdecyduje się w marcu na podwyżkę stóp. W poniedziałek Dennis Lockhart wypowiedział się gołębio, sugerując, że są jeszcze czynniki niepewności – a z kolei we wtorek Robert Kaplan z Dallas zapewniał, że warto jak najszybciej zacieśniać politykę. Mieliśmy w tym tygodniu także wypowiedzi takich m.in. prominentów Fed jak Eric Rosengren (był gołębi, ale to nie stanowiło zaskoczenia) czy William Dudley (on również nie jest jastrzębiem). Z kolei James Bullard, generalnie uważany za umiarkowanego jastrzębia, zasugerował, że osiągnięcie celu inflacyjnego może się przedłużyć w czasie – a taka wypowiedź z jego strony może być oznaką, że marcowy termin zwyżki faktycznie się zachwieje.
2016-01-08 17:40 | Dziś przyszły amerykańskie dane |
Piątek – jaka sytuacja?
Amerykańskie dane pojawiły się oczywiście nie tylko dziś, ale też i w minionych dniach – ale to właśnie piątkowe popołudnie przyniosło ze sobą payrollsy, czyli publikacje z rynku pracy. Bezrobocie za grudzień wyniosło 5 proc., więc nie wzrosło. Poza rolnictwem przybyło 292 tys. miejsc pracy, a do tego podwyższono liczbę tych, które przybyły w listopadzie (z 211 tys. do 252 tys.). Ogólnie w sektorze prywatnym przybyło tych miejsc 275 tys. (poprzednio 240 tys., choć wcześniej podawano, że 197 tys.).
Wyniki były więc generalnie dobre, nawet jeśli płaca godzinowa nie wzrosła o 0,2 proc. m/m, na co liczono, tylko utrzymała się w stagnacji. Eurodolar zareagował spadkiem – tj. umocnieniem dolara – niemal do 1,08. Z drugiej strony, był to tylko test wsparcia, bo chwilę potem doszło do silnego odbicia i gdy piszemy te słowa, rynek znów jest w pobliżu 1,09. Wiadomo – kupuj plotki, sprzedawaj fakty i tak dalej.
Z drugiej strony, te dane mogły zwiększyć nadszarpniętą ostatnio (odczytami PMI jak też i wieściami z Chin) wiarę w to, że FOMC dokona drugiej podwyżki stóp w obecnej serii już w marcu.
2015-12-18 17:37 | Cóż to był za tydzień! |
Znamienne wydarzenie
Tydzień, licząc dosłownie, jeszcze się nie zakończył, ale mamy za sobą tydzień roboczy, przynajmniej liczony czasem polskim, bo trwa jeszcze sesja amerykańska. W każdym razie nie trzeba mówić, co było głównym punktem tych pięciu dni. Oczywiście chodzi o podwyżkę stóp w USA.
Rezerwa Federalna od 9 lat prowadziła ultra-luźną politykę monetarną, znaczoną obniżkami stóp i kolejnymi seriami programu QE, który w uproszczeniu można nazwać dodrukiem pieniądza. Wszystko to służyło temu, by ratować sektor bankowy i podbijać notowania na rynkach finansowych, jak też i ekspandować akcję kredytową.
W głównonurtowej ekonomii takie działania są naturalne w dobie kryzysów. Można im jednak zarzucić – i niektórzy to czynią, ale ich głosy są słabo słyszalne, zwłaszcza jeśli są zdecydowane – generowanie sporego zagrożenia dla gospodarki poprzez zachęcanie przedsiębiorców do podejmowania inwestycji, na które nie ma rynkowego zapotrzebowania. Skutkiem jest boom, bańka i następnie kolejny ostry kaszel, gdy rynek musi likwidować skutki zbędnych działań. Naturalnie niskie stopy są też problemem dla oszczędzających, ale wiadomo, że w ekonomii post-keynesowskiej nie przepada się za nimi.
Ostatecznie jednak Fed musiał dokonać ruchu w górę, szczególnie że de facto był on od dawna zapowiadany. Co więcej, dane z rynku pracy i dane o inflacji skłaniały do tego, nawet jeśli Fed posługuje się wskaźnikami liczonymi w sposób dlań wygodny. Pijemy tu do faktu, że np. w bezrobociu nie uwzględnia się sporej grupy ludzi (choćby tych, którzy nie szukają już pracy), a inflacja liczona według starszej metodologii byłaby dużo wyższa niż jest (co prawda Fed akurat życzył sobie wysokiej inflacji, ale w pewnych granicach bezpieczeństwa). W zagadnienia shadow statistics nie mamy jednak zamiaru tu wchodzić. Dla rynków ważne jest to, jak działania Fed przekładają się na wykresy.
2015-12-11 17:48 | Tydzień przejściowy |
Ciekawe zjawiska
Nieco ponad tydzień temu, jeszcze w czwartek rano, sytuacja wydawała się w miarę klarowna. Eurodolar spokojnie wędrował na południe, przebił 1,06 i zbliżał się do 1,05. USD/PLN wybijał się grubo ponad 4 złote, a cała sytuacja miała fundamentalne podstawy – w postaci przewidywań co do wyższych stóp w USA oraz większego luzowania w Strefie Euro.
Pamiętamy jednak, że wystarczyły niuansowe w zasadzie kwestie – mianowicie to, że Mario Draghi nie ogłosił powiększenia QE, a tylko jego przedłużenie, poza tym obniżył stopę depozytową tylko o 10 pb – by waluty zaszalały. EUR/USD w ciągu paru godzin (jeśli nie szybciej) dobił do 1,0980, złoty podrożał do dolara i potaniał do euro. Okazało się, że to, co widzieliśmy wcześniej, było w ogromnym stopniu zmyłką (a z perspektywy szybkich i sprytnych graczy – świadomą spekulacją), po której nastąpiła realizacja zysków.
Ten tydzień był czasem przejściowym, choć zmiany też były niemałe – w granicach 1,08 (cóż, korekta się należała) – 1,1030. Wczoraj i dziś obroniło się wsparcie w okolicach 1,0930 i dzisiejsza świeca jest jak na razie biała, co oznacza, że końcówka dnia następuje wyżej niż początek.
Co nas dalej czeka? 16-tego grudnia poznamy decyzję Fed w sprawie stóp procentowych, a także projekcje makroekonomiczne. Nastąpi to o 20:00, a pół godziny później zacznie się konferencja prasowa i zobaczymy, co powie Janet Yellen. Cóż, dobrze będzie wtedy być na rynku, bo mogą dziać się ciekawe rzeczy.