Puls rynku: Raporty codzienne
2017-04-24 21:59 | Lekkostrawna Francja |
Euro-euforia
Wynik pierwszej tury francuskich wyborów prezydenckich wstrząsnął rynkami – ale w tym znaczeniu, które można uznać za pozytywne. Doszło zatem do wzrostu eurodolara, ożywienia walut rynków wschodzących (w tym złotego) tudzież do zwyżek na głównych giełdach. Naturalnie dla tych, którzy obstawiali jakiś diametralnie odwrotny scenariusz, sytuacja jest pewnie niewesoła, ale są oni raczej w mniejszości. Choć – kto wie...
Duet Le Pen – Macron jest uważany za bezpieczny, bo zakłada się powszechnie, że drugą turę wygra Macron. Cóż, niedawno mieliśmy parę zaskoczeń (Brexit, Trump), więc nie można teraz wszystkiego przesądzać, ale jest faktem, że np. wyborcy większości innych kandydatów poprą Macrona. Jak zwykle bowiem formuje się kordon wszystkich partii i środowisk centrowych oraz lewicowych przeciwko Frontowi Narodowemu.
W każdym razie na eurodolarze mamy 1,0860-65. Oczywiście można połączyć maksima z 3 maja i 18 sierpnia 2016, by dostać linię spadkową, pro-dolarową – ale ta właśnie linia jest teraz ostro testowana. Istnieje pewna szansa, że wytrzyma napór, gdy rynek ochłonie, ale nie jest to pewne. Jak zwykle będzie to zależeć w dużej mierze od doniesień z USA – np. od danych makro (w tym tygodniu poznamy m.in. Richmond Fed, Chicago PMI czy indeks Uniwersytetu Michigan), wypowiedzi członków Rezerwy Federalnej (w tym tygodniu m.in. Brainard i Harker) czy postępów w prezentacji planu podatkowego Trumpa (który na razie właściwie w ogóle nie jest prezentowany, choć S. Mnuchin podgrzał parę dni temu atmosferę).
2017-04-24 06:27 | Rynki nie obawiają się drugiej tury? |
To niekoniecznie dziwne
Stało się. Marine Le Pen odniosła swój życiowy sukces, tzn. prawdopodobnie – według sondażowych wyników – przeszła do drugiej tury wyborów prezydenckich we Francji. Jej rywalem jest Emanuel Macron.
Odnowiony Front Narodowy po liftingu kontra czterdziestoletni urzędnik o przekonaniach z grubsza socjalistycznych, choć oczywiście – jak to w post-polityce – zarazem centrowych, liberalnych i ogólnikowych. Lifting Frontu jest wyraźny, jeśli porównać partię z tym, co prezentowała w czasach dominacji ojca pani Le Pen. Przez kilka dekad był to sojusz narodowej prawicy różnych odcieni, czasem flirtujący z hasłami reaganowsko-thatcherystowskimi, czasem idący bardziej w protekcjonizm, ale zawsze nawiązujący (przynajmniej gdzieś w tle) do odwiecznych toposów francuskiej reakcji. Sam Jean-Marie Le Pen zaczynał przecież w kręgach poujadyzmu (był to anty-establishmentowy ruch kupiecko-rzemieślniczy o profilu antyfiskalnym i konserwatywnym) czy entuzjastów Algierii Francuskiej. Dziś jego córka odcina się od rozmaitych kontrowersyjnych wątków, a na swoich listach wyborczych eksponuje nawet osoby jawnie wliczające się do tzw. środowisk LGBT. W Polsce byłaby to (nie w ogóle, ale w środowiskach narodowych) rzecz nie do pomyślenia, ale tak samo nie przeszłoby u nas dość jawne przyznawanie się do trockizmu czy komunizmu (pomijając marginalne ugrupowania). We Francji natomiast takie właśnie przekonania reprezentuje p. Melenchon – inny ważny kandydat, który jednak do drugiej tury nie wszedł. Nawiasem mówiąc, postulaty gospodarcze Marine też są wzięte raczej z lewej strony, jeśli rozumieć przez to państwo socjalne (dla Francuzów, rzecz jasna!), interwencjonizm itd.
2017-04-21 16:43 | Skrajności kontra centrum - Francja od lewej do prawej |
Czterech na prowadzeniu
Europa i świat żyją już francuskimi wyborami prezydenckimi, które odbędą się w niedzielę, czyli 23 kwietnia. Z tego zapewne względu na eurodolarze mamy ucieczkę do waluty amerykańskiej – i nie notujemy już okolic 1,0775 (które były badane np. wczoraj), ale raczej 1,07 i nawet niższe wartości.
Jak wiadomo, liczy się czterech kandydatów. Dwóch to centryści, przy czym Francois Fillon zdaje się być odrobinę bardziej konkretny od Emanuela Macrona, zupełnie bezbarwnego bohatera współczesnej post-polityki. Wygrana Fillona lub Macrona (a właściwie: przejście tej dwójki do drugiej tury) nie powinna wzbudzić niepokoju na rynkach, a biorąc pod uwagę to, jak instrumenty ustawiają się teraz, będzie można nawet liczyć na rajd ulgi – i np. wzrost głównej pary. Ale jeżeli w drugiej turze pojawi się Le Pen lub Melenchon (a tym bardziej – oboje), to sprawa się skomplikuje.
Marine Le Pen i Melenchon to złe duchy tych wyborów, przynajmniej w ocenie tysięcy analityków przeliczających wartość rozmaitych inwestycji na wysokich piętrach oszklonych wieżowców. Mniejsza o realny wpływ tych polityków na gospodarkę (gdyby któraś z tych osób wygrała) – rynki działają trochę na zasadzie samospełniającej się przepowiedni i mogą wygenerować panikę na sam dźwięk niepokojącego nazwiska.
2017-04-21 06:30 | Czekając na Francję |
Kwestie międzynarodowe
Eurodolar jest dziś rano w okolicach 1,0715-20. Trochę się cofnął w porównaniu z wczorajszymi maksimami. Być może gracze odebrali wypowiedź S. Mnuchina o reformie podatkowej jako uspokajającą w porównaniu z wypowiedzią sprzed kilku dni. Do tego swoje zrobić mogły słowa p. Kaplana z Fed o tym, że w dalszym ciągu trzy podwyżki na rok 2017 należy traktować jako scenariusz bazowy.
Wreszcie rzecz trzecia: już w niedzielę mamy wybory prezydenckie we Francji. Jest czterech kandydatów, którzy się liczą i razem posiadają 4/5 tortu głosów. To Le Pen, Melenchon, Macron i Fillon. Dwa pierwsze nazwiska to radykalna prawica i radykalna lewica, odpowiednio. Przejście tego duetu do drugiej tury to coś, co może niepokoić rynki finansowe. Co prawda parę dni temu mówiło się, że poparcie dla Marine Le Pen maleje, ale nie jest to nic pewnego, a tydzień się kończy i trzeba być ostrożnym.
2017-04-20 21:08 | Na polskim gruncie dobre dane |
Mnuchi i inni
Steve Mnuchin, sekretarz skarbu USA, chyba trochę poprawił sytuację dolara, którą wcześniej zepsuł. Jak pamiętamy, to jego wypowiedź wywindowała niedawno główną parę, tj. wzmocniła (pośrednio) euro – kiedy to przyznał, że wprowadzenie reformy podatkowej Trumpa trochę się opóźnia.
Dziś jednak Mnuchin zapewnił, że administracja jest bliska zaprezentowania głównej reformy. Równocześnie stwierdził, że w planach gospodarczych rządu nie chodzi o kreowanie siły dolara, ale o umocnienie wzrostu gospodarczego. Zapowiedział także, że rating kredytowy Stanów nie pogorszy się i będzie na poziomie AAA. Inna kwestia to podatek graniczny (kara dla firm przenoszących produkcję poza Stany), który wciąż jest rozważany, mimo niechęci wielkich koncernów (to akurat niekoniecznie musi być wiadomość pro-dolarowa). W każdym razie Mnuchin chciał chyba zatrzeć złe wrażenie i udowodnić, że władze mają nad wszystkim kontrolę.
2017-04-20 07:11 | Poznamy istotne dane z Polski |
Rynek głównej pary
Eurodolar pozycjonuje się dziś rano przy 1,0720. Sytuacja pozostaje mniej więcej taka sama jak wczoraj, podtrzymujemy też nasz opis techniczny. A zatem z jednej strony mamy trend wzrostowy (od początku stycznia, przez początek marca i kwietnia) – a z drugiej spadkowy (od początku maja 2016, poprzez szczyt z 18 sierpnia 2016 i z końcówki marca 2017). Obie linie powinny się za kilka czy kilkanaście dni spotkać w pobliżu 1,08. Wtedy mogłoby dojść do większego przesilenia – przy czym nie jest jeszcze jasne, w którą stronę.
W największej ogólności (tudzież z wszelkimi uwagami typu "mimo wszystko") wciąż aktualny jest obraz taki, że Fed dokona jeszcze dwóch podwyżek stóp w tym roku i być może zacznie ograniczać swój bilans. To perspektywa dość jastrzębia, choć te "jeszcze dwie podwyżki" to już temat wyceniony. Po drugiej stronie Oceanu mamy EBC, który nadal trzyma politykę gołębią (nawet jeśli wokół Banku i nawet w nim samym pojawiają się odrębne głosy w tym temacie). Teoretycznie więc osłabienie dolara powinno być ograniczone, może nawet powinien zacząć on znów zyskiwać, a spotkanie obu opisanych linii winno poskutkować potwierdzeniem trendu pro-dolarowego.
2017-04-19 20:03 | Zmiany mniejsze niż wczoraj |
Temat eurodolara
Wczorajsza zmiana na eurodolarze była znacząca – a u jej podstaw stała głównie wypowiedź p. Mnuchina, sekretarza skarbu USA, który przyznał, że wdrożenie "rewelacyjnego" planu podatkowego Trumpa może się opóźnić (czy właściwie, że już się opóźnia). W ten sposób dolar stracił, euro zyskało, a skok objął zakres od 1,0635 do 1,0735.
Mogły za tym stać także doniesienia z Francji o tym, że słabnie poparcie dla antyunijnie nastawionej Marine Le Pen. Wybory prezydenckie już niedługo – 23 kwietnia (pierwsza tura).
W każdym razie dziś zmiany na głównej parze były dużo mniejsze. Wykres poszedł – generalnie rzecz biorąc – trochę w dół, ocierając się o 1,07. Wciąż jednak jak najbardziej rozsądne jest branie pod uwagę dołków z 3 stycznia i 2 – 3 marca, tj. linii wzrostowej. Potwierdziła się ona w ostatnich dniach po kilku sesjach testowania.
2017-04-19 06:40 | Środa z dolarem - co nas czeka? |
Poza granicami kraju
O godzinie 11:00 poznamy bilans handlu zagranicznego Strefy Euro za luty, jak też i marcową inflację konsumencką tego regionu. O 13:00 mamy tygodniową dynamikę liczby wniosków o kredyt hipoteczny w USA, zaś o 14:00 publicznie wypowie się Benoit Coeure z EBC. O 16:30 wystąpi Peter Praet z tej samej instytucji, zaś o 16:30 w USA podana zostanie rządowa ocena tygodniowej zmiany zapasów paliw (wczoraj swój szacunek przedstawił American Petroleum Institute).
Do tego wszystkiego można dodać wystąpienie Erica Rosengrena z Fed (o 18:30) oraz Beżową Księgę, tj. cykliczny raport gospodarczy Fed. Ten ukaże się o 20:00.
Na razie na głównej parze mamy 1,0720. A zatem potwierdził się opisywany przez nas generalny trend zwyżkowy po dołkach z początku stycznia, marca i kwietnia. Fundamentalną przyczyną wczorajszego ruchu na północ były głównie słowa sekretarza skarbu USA, p. Mnuchina, który przyznał, że ogłoszenie reform podatkowych Trumpa trochę się opóźnia i że to skutek niepowodzenia związanego z reformą Obamacare. Poza tym euro mogło zarobić również i dlatego, że z Francji dochodzą informacje o tym, iż trochę słabną szanse Marine Le Pen – ta zaś mogłaby jako prezydent działać na rzecz wyprowadzenia Francji z Eurolandu i UE (choć tak naprawdę potrzebny byłby do tego również bardzo dobry wynik Frontu Narodowego w wyborach parlamentarnych).